DSC 0060Homilia Metropolity Szczecińsko-Kamieńskiego JE Ks. Abp. Andrzeja Dzięgi wygłoszona podczas Mszy świętej za Ojczyznę, sprawowanej 9 października w sanktuarium MBNP, podsumowującej radzyńskie obchody Jubileuszu 1050-lecia Chrztu Polski.

Niepokój i nadzieja

Dzisiejsze Słowo Boże niesie niepokój i nadzieję. Niepokój wyrasta z faktu, że powraca problem - że powraca trąd, że trąd może dotknąć każdego, a to odbiera nadzieję, radość, siły, sens życia. Ale przychodzi nadzieja i radość, gdy uzdrawia jedno słowo Jezusa Chrystusa. Radość przychodzi także, gdy człowiek ogarnięty trądem nie słyszy wprost słowa Pana, ale słyszy słowa nadziei: „Jest takie miejsce na ziemi - tam jest rzeka Jordan: tam idź, tam się zanurz”. Wykonaj to, co prorok powie: idź do miejsca, gdzie jest źródło zdrowia, źródło życia.

Takim miejscem pozostaje dla każdego ziemia rodzinna i świątynia rodzinna, a w niej chrzcielnica. To jest miejsce, gdzie możemy powracać po przeróżnych ranach zadanych przez świat, tam możemy odzyskiwać zdrowie. To jednak czasem wymaga cierpliwości, jak w przypadku Naamana, który się zdziwił, że aż siedem razy ma się zanurzyć w Jordanie. Człowiek nieraz musi przejść taką dłuższą drogę duchowego zakotwiczenia, wejścia w tajemnicę: pierwszy raz czy drugi to zwykła sensacja , trzeci - czwarty to ciekawość, co będzie dalej. Potem to już jest zamyślenie, o co chodzi, co się dzieje. Aż wreszcie za tym ostatnim razem następuje pełnia zaufania Panu Bogu: „Panie Boże, to wszystko spoczywa w Twoich dłoniach, to Ty dokonujesz cudu”. I staje się cud.

Radzyń jest wpisany w moje serce

Tak i wy w 7 dni przebyliście tę drogę [w czasie obchodów Jubileuszu 1050-lecia Chrztu Polski], aby przejść od zaciekawienia, od zadziwienia, od wdzięczności aż po złożenie wszystkiego w ojcowskich dłoniach przedwiecznego Pana.

Powracam i ja z tą pielgrzymką wdzięczności i błogosławieństwa dla tej ziemi i dla wszystkich jej mieszkańców, bo Radzyń jest wpisany w moje serce – poprzez lata wczesnego dzieciństwa i lata szkolne, i sprawy życia parafialnego przy kościele Świętej Trójcy, i sprawy rodzinne, i sąsiedzkie, i potem kleryckie.

Gdybym ten okres miał ująć w jakiś obraz, to najsilniej do mnie powraca i mnie samego zadziwia, ale jest najbardziej odpowiedni: obraz gorącego, rozświetlonego słońcem letniego dnia, dającego poczucie bezpieczeństwa; gdy czas płynie wolno, słychać odgłosy pracy rolniczej i chociaż nieraz w tej pracy jest kurz, pot płynie z czoła, choć nieraz coś człowieka użądli - jak to w lecie, to przecież obraz tego dnia pośrodku lata to obraz błogosławieństwa Pana, radości i siły życia, i pełnej nadziei. Tak jest wpisany w moje serce Radzyń.

Ale Radzyń to jest też skojarzenie tego imienia. Potwierdzam, że po latach, ile razy brzmi przy mnie to imię, zawsze człowiek reaguje, zatrzymuje się, bo to jest część serca – może nie tyle część, to jest całe serce, bo serce jest niepodzielne i zawsze pomieści całą miłość.

Radzyń to jest też droga duchowa, droga Ojczyzny. Tutaj się sprawy Ojczyzny ogniskowały - na tej ziemi, która była chrztem Mieszka ogarnięta. Doświadczam tego bardzo silnie z perspektywy Szczecina, gdy historycy dyskutują, o których ziemiach myślał Mieszko. I ta przekątna od Szczecina po Podlasie i Podkarpacie staje się oczywista: myślał o wszystkich ziemiach, które rozpoznał jako jedność ludów i plemion, kultury i administracji, interesu gospodarczego i możliwości wspólnego pielgrzymowania.

Mieszko I – politykiem tysiąclecia

Gdy sięgamy do 1050 lat naszej polskiej, chrześcijańskiej drogi, powraca nam na pamięć święty Papież Jan Paweł II, który fenomenalnie mówił o tym podczas I pielgrzymki na polską ziemię, poczynając od pierwszej homilii aż po Błonia Krakowskie, gdy powiedział te pamiętne słowa: „Wyciągam moje dłonie nad wami i wołam, aby na nowo rozlał się Duch Boży nad wami i abyście całe to dziedzictwo, któremu na imię Polska raz jeszcze przyjęli", raz jeszcze podjęli i raz jeszcze w tym pokoleniu przeżywali, bo musi każde pokolenie rozpoznawać na nowo, tak jak rozpoznał Mieszko. Nie był to dla niego łatwy wybór, na pewno nie przyjmował chrztu ze strachu przed kimkolwiek, bo miał ofertę trojaką. To był wybitny polityk, doskonale znał Europę i to jest tak naprawdę polityk polskiego tysiąclecia. To on ukierunkował polskie sprawy na bezpieczne tory, przyjmując chrzest w tradycji słowiańskiej, w tradycji południowej, w tradycji Cyryla i Metodego. On wiedział, że chrześcijaństwo, które dominuje na Zachodzie ma społeczne odczytanie Ewangelii, ale przez pryzmat instytucji państwowych, siła królestwa to siła cesarstwa, a instytucja państwowa świetnie zorganizowana działa świetnie zarówno wówczas, gdy jest w ręku człowieka świętego, ale działa również bardzo sprawnie, gdy jest w ręku bandytów - historia Europy Zachodniej to potwierdza. I on to widział. Patrzył również na wschód, gdzie wola monarchy jest absolutnym rozstrzygnięciem, a on nie chciał rozstrzygać za kogoś, dlatego wprowadził na nasze ziemie chrześcijaństwo w szczególnie społecznym odczytaniu Ewangelii świętej. Dzisiaj to nazywamy personalizmem chrześcijańskim; dzisiaj mówimy, że jest to podmiotowość każdego człowieka, rodziny, środowisk, mieszkańców miast, ale i podmiotowość całego narodu. Dlatego dzieci Polski, które przeniknięte są tą duchowością, tym rzeczywiście oddychaniem na oba płuca, bo zachodnim i wschodnim – my tu w pełni oddychamy na oba płuca - dlatego jesteśmy takim kulturowym fenomenem w Europie i mają problemy sąsiedzi z zachodu i wschodu, żeby nas zrozumieć. Ale jest to i szczególna droga Boża: skoro się raz na nią weszło, to ona prowadzi i zobowiązuje.

1050 lat drogi chrześcijańskiej

Wiele miesięcy temu, patrząc na 1050 lat dziejów Polski odkryłem pewną prawidłowość. Licząc statystycznie, demograficznie, jedno pokolenie przypada na 25 lat, zatem przez 1050 lat przeszły 42 pokolenia, a to jest 3 razy po 14. I aż mnie zaskoczyła analogia do rodowodu Jezusa Chrystusa z Ewangelii św. Mateusza, gdzie od Abrahama do Dawida było 14 pokoleń i od Dawida do przesiedlenia babilońskiego 14 pokoleń i od przesiedlenia babilońskiego do momentu epokowego wyboru - z Chrystusem czy bez Chrystusa - też było14 pokoleń.

Porównałem to, przekładając na polskie dzieje. Pierwsze 350 lat państwa polskiego – zakotwiczanie się chrześcijaństwa, uczenie się ewangelicznej drogi - przeprowadziło nas przez rozbicie dzielnicowe do zjednoczonego królestwa, które się orientuje bardziej na wschód, stając się przedmurzem chrześcijaństwa. Wtedy przychodzi królowa Jadwiga, przychodzi obraz Matki Boskiej Częstochowskiej; wtedy się zaczyna Rzeczpospolita - niezwykłe dobro wielu narodów, języków, kultur i religii w środku Europy. Ale gdy minęło kolejnych 14 pokoleń, gdy głos skarg proroka nie był słyszany, kruszyła się ta budowla: były śluby Jana Kazimierza i było wyzwane Niebo na dalszą drogę narodowych dziejów, a potem był Sybir, były zesłania i emigracje, i wielki duch, który prowadzi przez kolejne 350 lat i doprowadza do pontyfikatu świętego papieża Jana Pawła II do nowej nadziei, nowego rozlania się Ducha Świętego, do nowej solidarności serc, nowej mocy chrztu. Ale jest to też czas wyboru Jezusa Chrystusa, nowego opowiedzenia się, jak głosi imię św. Michała Archanioła: „Któż jak Bóg!” Tylko Bóg, tylko z Bogiem, tylko po Bożemu!

Po Bożemu - po ludzku – jak trzeba

I w tym słowie, rozmowie, położeniu odczytujemy jakiś szczególny paradygmat duchowych polskich dziejów: które pokolenie przez te 1050 lat orientowało się na Boga i chciało czynić po Bożemu, otrzymywało ducha mocy i Ojczyzna się rozwijała; które pokolenie odwracało się od Boga i szukało innych dróg, słabła Ojczyzna, kruszyły się sprawy na polskich ziemiach i cierpienie się tylko pogłębiało. Ale przecież każde pokolenie na polskiej ziemi dokonywało własnych wyborów i odpowiadało za swoje czasy.

To nie jest przypadek, że w tym pokoleniu Pan Bóg zachował ciebie i mnie, i zawierzył nam sprawy tej ziemi, sprawy świata, bo wie, że jest w nas wystarczająca moc, by te sprawy były po Bożemu rozpoznane, przeprowadzone, urządzone. Po Bożemu – to znaczy także po ludzku, to znaczy także, jak trzeba. Poruszyły nas w ostatnich tygodniach, gdy były przeżywane liturgie pogrzebowe Inki i Zagończyka, słowa młodej polskiej dziewczyny ze zwykłego, katolickiego domu: „Powiedzcie mojej babci, że zachowałam się jak trzeba”. Była w jej życiu jakaś rola babci, czegoś ją babcia nauczyła, o coś ją prosiła, zależało jej - gdy już znała wyrok śmierci - żeby babcia się nie dowiedziała. „Zachowałam się, jak trzeba”. Zwróć uwagę na tę specyfikę polskiego języka, w którym jak się powie: „Zrób to po Bożemu” czy powie się: „Załatw to po ludzku”, czy powie się „Zrób to jak należy, jak trzeba”, to człowiek sercem czuje, o co chodzi, i wie, jak postąpić i jak nie czynić.

Idziemy i my w tym pokoleniu przez dzisiejszy czas. Błogosławione jest to pielgrzymowanie do chrzcielnicy. Zapamiętaj ten moment, gdy zanurzałeś dłoń w wodzie chrzcielnej i ogarniałeś chrzcielną wodą całe swoje życie, życie swej rodziny i sprawy tej ziemi, aby było wszystko po Bożemu, po ludzku, tak jak trzeba. Jeszcze wiele spraw na polskiej ziemi trzeba umieć poprowadzić po Bożemu, po ludzku, jak trzeba, dla dobra wspólnego. Także tutaj, w Radzyniu wiele jest doświadczeń pięknej metody rozpoznawania tego, jak trzeba uczynić, by było to po ludzku. Wspominam tylko jako maleńki okruch - przeróżne dyskusje, procedury i tematy, które dotyczyły maleńkiej sprawy, ale metodologicznie ważnej – Wspólnoty Gruntowej rolników radzyńskich. Był to wręcz kliniczny przykład dobra wspólnego, przykład, jak można było i jak należało o to umieć zadbać, zabezpieczyć i przekazać w nowy czas. To była też rola bardzo otwarta i mądra samorządu Miasta i Gminy, i całej tej ziemi. To pokazuje, że można. A Krzyż Jubileuszowy postawiony na tej ziemi pokazuje i potwierdza, że chcieliście, aby to było po Bożemu, jak trzeba.

Radzyń może być symbolem radosnej przyszłości

To jest kierunek działania w sprawach naszej Ojczyzny. Wiele jest sytuacji dotyczących spraw międzynarodowych, dotyczących małżeństwa i rodziny, dzieci i młodzieży; dotyczących mądrego i uczciwego biznesu, uczciwego rozliczenia; wiele jest spraw dotyczących mądrej, otwartej kultury. To wszystko czeka na ludzi nowego pokolenia. Na ludzi, którzy chcą iść po Bożemu i załatwiać po ludzku - bo tak trzeba.

Idź i ty, Siostro i Bracie w nowy czas! Idź, pamiętając o wierze ojców, że Radzyń został wpisany w dzieje Ojczyzny w najpiękniejszym okresie rozwoju Rzeczypospolitej; pamiętając, że Radzyń wyrasta i z ładu Bożego, i z ładu ludzkiego, i dlatego Radzyń może być zawsze symbolem dobrej rozmowy, głębokiej modlitwy, uczciwej pracy i radosnej przyszłości. I niech tak będzie.

A poza tym wszystkich was proszę z perspektywy Ojczyzny: wszyscy się musimy dużo modlić za Ojczyznę. Ostatnie dni to pokazują, że trzeba wiele pokuty, modlitwy i błagania, zaufania Bogu, aby zakończyło się na polskiej ziemi zabijanie dzieci jako metoda rozwiązywania trudnych problemów i żeby nastąpiła pełna ochrona zdrowia i życia każdej kobiety, zdrowia i życia każdego mężczyzny, zdrowia i życia każdego dziecka od poczęcia do naturalnej śmierci. Co niech się stanie także dzięki waszej modlitwie i waszej postawie.

Amen.