protest kosidlo 01Mieszkanka Radzynia pani Maria wraz ze swym niepełnosprawnym synem urządziła 17 lipca pikietę pod Urzędem Miasta. Do protestu dołączył radny Jakub Jakubowski z własnymi postulatami. Pojawiło się też kilku  dziennikarzy. - Wmanipulowanie jej i jej niepełnosprawnego syna w działania przedstawicieli totalnej opozycji jest znakiem upodlenia się niektórych polityków. Jak można dla celów politycznych wykorzystywać najsłabszych ludzi? To już jest najniższa płaszczyzna funkcjonowania na scenie politycznej - skomentował burmistrz Jerzy Rębek.

Nie zostałem uprzedzony, chciałbym poznać zarzuty

Manifest nie trwał długo, bo około 45 minut. Włodarz miasta nie został uprzedzony o zamiarze pikietowania przez Panią Marię . - Nie miałem możności porozmawiania z nią bezpośrednio podczas pikiety, ponieważ byłem w tym czasie na spotkaniu z seniorami, którego termin był kilka tygodni wcześniej uzgodniony – tłumaczy burmistrz Jerzy Rębek. - Zaskoczył mnie również fakt, że pikieta trwała tak krótko - mimo iż wyszedłem wcześniej ze wspomnianego spotkania, nie zastałem już pani przed urzędem. Chętnie poznam zarzuty, jakie ma ta pani wobec burmistrza. W dobrym tonie byłoby, gdyby zostały mi przedstawione, nawet - opublikowane w mediach.

Problem opuszczonego lokalu

Temat problemu z lokalem mieszkalnym został nagłośniony w październiku 2017 roku. Burmistrz tłumaczył zaistniałą sytuację: - Pani Maria lokal komunalny opuściła z własnej woli 1. listopada 2016 r., gdy wynajęła mieszkanie o wyższym standardzie. Jednak nie oddała kluczy od lokalu komunalnego, przez 11 miesięcy nie zamieszkiwała w nim ani nie płaciła czynszu. W związku z tym, że w Radzyniu jest wiele rodzin potrzebujących dachu nad głową, a będących w trudnej, niekiedy bardziej dramatycznej sytuacji życiowej, również z dziećmi niepełnosprawnymi - nie możemy być niefrasobliwi i pozwolić na to, by 64-metrowe mieszkanie stanowiło dla kogoś rezerwę, stało puste, służyło jedynie za magazyn mebli, podczas gdy inni latami czekają na lokal komunalny. Postanowiłem przeprowadzić remont i podzielić jedno duże mieszkanie na 2 mniejsze. Dyrektor ZGL zmagazynował meble Pani Marii w bezpiecznym miejscu, gdzie będą uchronione od zniszczenia.

- Jako ZGL wykonujemy swoją pracę w oparciu o przepisy, a nie o sympatie czy antypatie. Na mocy umowy najmu, która obowiązuje obie strony, warunkiem korzystania z lokalu jest opłacanie czynszu. Jeśli jedna strona łamie warunki umowy, nie uiszczając należności, to moim obowiązkiem jest upomnieć się o ich uregulowanie - wyjaśnia dyrektor ZGL Marek Niewęgłowski. - Na przestrzeni lat, w których pełnię obowiązki dyrektora ZGL, pani korzystała z pomocy - jej zaległości w płaceniu czynszu były wstrzymywane, a nawet umarzane. Ja nie mogę komuś po prostu darować opłacania czynszu, mogę jedynie rozłożyć zaległości na raty lub nie liczyć odsetek.

- W tamtym mieszkaniu po moim dziecku chodziły ogromne pająki, myszy i szczury kręciły się po domu. Zmusili mnie do eksmisji, nie mając nakazu eksmisji, wywieziono mi rzeczy z tego mieszkania. Teraz nie mam żadnego mieszkania socjalnego i nie chcą mi dać, tym bardziej, że ubiegam się o nie od 1984 roku, więc jestem pierwsza w kolejce. Upominam się o coś, co mi przysługuje zgodnie z prawem – skarżyła się podczas pikiety Maria.

Zaproponowaliśmy to, co mogliśmy, nasze lokale nie są luksusowe

W odpowiedzi Marek Niewęgłowski wyjaśnia: - Chcieliśmy zamienić zajmowane przez panią 64-metrowe mieszkanie na mniejszy lokal, co spowodowałoby obniżenie czynszu. Proponowaliśmy to przed i po wypowiedzeniu umowy. Niestety, nie dysponujemy zasobami miejskimi typu bloki, nasze lokale nie są luksusowe. Zaproponowaliśmy to, co mogliśmy zaproponować, Pani nie skorzystała z naszych propozycji, ale nawiązała najem komercyjny lokalu na Bulwarach. Obecnie pobiera dodatek mieszkaniowy z MOPS-u. Zakładu Gospodarki Lokalowej aktualnie nic nie wiąże z panią, ponieważ nie mamy umowy, nie złożyła też wniosku o lokal socjalny. Dostaliśmy tylko pisma roszczeniowe, które są oderwane od rzeczywistości, nie pasują do sytuacji - są pewne kryteria przyznawania mieszkania socjalnego, podstawowym warunkiem jest fizyczne złożenie wniosku.- Jako ZGL jesteśmy otwarci -dodaje Marek Niewęgłowski - jeśli ktoś składa podanie, to nie możemy go wykluczyć. Jesteśmy od tego, żeby pomagać. Jeśli ktoś zdefiniuje swoją potrzebę życiową, to my idziemy z pomocą.

Pani Maria przedstawiła również swą dramatyczną sytuację życiową: - Mieszkam w wynajętym mieszkaniu, środki, które pobieram, idą na opłaty i terapię dla dziecka. Zostaje mi 600 zł na utrzymanie. Nie mamy nawet minimum socjalnego. Ja również mam problemy zdrowotne. Będę dochodzić swoich praw. Będę stała tu codziennie, przynajmniej dwie godziny. Jest mi wstyd, że tutaj stoję, ale ja nie mam innej opcji.

- Pani Maria jest objęta pełną opieką Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej i na dowód tego można sprawdzić, z jakich form pomocy korzysta - odpowiada burmistrz. - Miasto, za pośrednictwem MOPS, systematycznie udziela, udzielało i będzie udzielać Pani Marii znacznej pomocy. Zdaję sobie sprawę, że rodzina ta będzie wymagała pomocy w przyszłości i będziemy jej udzielali, być może także w formie jednego z wyremontowanych lokali powstałych z wcześniej zamieszkiwanego przez Panią 64-metrowego mieszkania.

Ponadto włodarz miasta zauważa, że Pani w ciągu ostatniego półrocza nie zabiegała o spotkanie z nim, nie kontaktowała się, nie składała żadnych pism w Urzędzie Miasta (sekretarka zauważyła tylko jedną wizytę pani Marii jako osoby towarzyszącej w innej sprawie). -Nie dzwoniła też do mnie, choć zna mój numer telefonu i wie, że jestem do jej dyspozycji w razie potrzeby - dodaje burmistrz Jerzy Rębek.

protest kosidlo 02"Wsparcie" totalnej opozycji

Na pikiecie pod hasłem "Burmistrzu, przestrzegaj prawa" pojawił się również radny Jakub Jakubowski i troje dziennikarzy. Radny wyjaśniał im, że w przypadku eksmisji "prawo zostało nagięte", dlatego deklarował, że utożsamia się z hasłem na transparencie: „Burmistrzu, przestrzegaj prawa”: - Przychodzę tutaj, ponieważ w pewnym sensie się z tym hasłem utożsamiam - mówił radny. Wymieniał problemy z dostępem do informacji publicznej, składu komisji powołującej nowych dyrektorów placówek oświatowych, ustawienie kamienia na Skwerze Podróżników, publikację rejestru umów. - Dlaczego ślizgamy się po prawie, które wcześniej sami ustanowiliśmy? Ja się z tym nie zgadzam, dlatego utożsamiam się z tym hasłem: „Burmistrzu, przestrzegaj prawa” – tłumaczył radny Jakubowski.

Skąd więc nagle pikieta? O co chodziło? - Po zapoznaniu się z opisem zdarzenia uważam, że mini pikieta była typową ustawką zorganizowaną z inspiracji radnego Jakuba Jakubowskiego, którego dotychczasowe wysiłku dezawuowania działań burmistrza spaliły na panewce – mówi burmistrz Jerzy Rębek. - Nie od dziś wiadomo, że mamy w Radzyniu opozycję totalną, która powiela działania krajowych "totalnych". Także gdy pod pozorem obrony najsłabszych, w tym niepełnosprawnych, próbuje ubić własny interes. Mieliśmy tego przykład niedawno w Sejmie, gdy protestowali rodzice-opiekunowie dorosłych osób niepełnosprawnych. Protest zmienił się w polityczny za sprawą totalnej opozycji,

- W Radzyniu radny cynicznie posłużył się osobą, która jest pod opieką Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej. Z jednej strony rozumiem tę osobę, jej troskę o niepełnosprawne dziecko, swoją przyszłość i mogę tylko powiedzieć, że nie odrzucamy nigdy wniosków o pomoc skierowaną do nas od kogokolwiek. Uważam, że naszą powinnością jest dbanie o osoby najsłabsze ekonomicznie, m.in. po to budujemy mieszkania socjalne. Tak samo jest w przypadku tej pani, która nawołuje mnie do przestrzegania prawa. Wiem, że będziemy przez długie lata opiekowali się rodziną pani Marii, bo taka jest nasza powinność, ale wmanipulowanie jej i jej niepełnosprawnego syna w działania przedstawicieli totalnej opozycji jest znakiem upodlenia się niektórych polityków. Jak można dla celów politycznych wykorzystywać najsłabszych ludzi? To już jest najniższa płaszczyzna funkcjonowania na scenie politycznej.

Kobieta zapowiadała protest w kolejnych dniach, ale w środę nie pojawiła się przed Urzędem Miasta.