W sanktuarium MBNP można oglądać wystawę "Arcybiskup Andrzej Dzięga – radzynianin wśród radzynian". - Obraz Radzynia, jaki stąd wyniosłem, został we mnie. Wszystko, cokolwiek potem przeżywałem, wyrastało z tych korzeni radzyńskich - powiedział metropolita szczecińsko-kamieński podczas wernisażu, który odbył się w sobotę 8 października w sanktuarium Matki Boskiej Nieustającej Pomocy.
Na kilku planszach zaprezentowane zostały fotografie przypominające spotkania mieszkańców naszego miasta z wybitnym Rodakiem. Ich rozpiętość czasowa jest spora – bo najstarsze pokazują Andrzeja Dzięgę jako ucznia Liceum Ogólnokształcącego, kolejne – jako kleryka Wyższego Seminarium Duchownego w Siedlcach, większość – to pamiątki spotkań z biskupem sandomierskim i arcybiskupem szczecińsko-kamieńskim.
Na otwarcie ekspozycji niespodziewanie przybył bohater wystawy. Dlatego to spotkanie miało szczególny, serdeczny charakter. Była okazja do wspomnień, dialogu, wzajemnych podziękowań.
Wernisaż rozpoczęła Ewa Grodzka – dyrektor I LO, które wystawę przygotowało. Po szczegółowym przypomnieniu biografii prelegentka zachęciła obecnych na spotkaniu do wspomnień. Rozpoczął je gospodarz miejsca – kolega kursowy obecnego Arcybiskupa – dziekan radzyński ks. prał. Roman Wiszniewski, który przypomniał pierwsze spotkanie – podczas rekolekcji powołaniowych w Leśnej Podlaskiej. Następnie wspomniał sześć seminaryjnych lat, a obecnego arcybiskupa scharakteryzował następująco: - W naszym seminarium były dwie grupy kleryków: zdolni i pracowici. Nasz gość, jako jedyny, łączył obie te cechy.
Następnie głos zabierali m.in. koledzy szkolni: Jerzy Woźniak i Józef Korulczyk, który dziękował też za stałe zainteresowanie sprawami Radzynia, w imieniu nauczycieli głos zabrała Maria Beń. Przemawiał też sąsiad z ulicy Warszawskiej – Adam Adamski: - Zawsze byliśmy dumni z ks. Andrzeja – mówił, wspominając kolejne prymicje trzech braci Dzięgów, których pamiątkami są zdjęcia w rodzinnym albumie. Anna Wasak przypomniała dzień radzyńskiej prymicji, podczas której składała życzenia prymicjantowi w imieniu młodzieży, następnie uczestnictwo w ekshumacji szczątków Męczenników Podlaskich z Pratulina, w którym to wydarzeniu brał udział również ks. Andrzej Dzięga jako wicepostulator procesu beatyfikacyjnego, oraz dumę, jaką czuła jako dziennikarka „Naszego Dziennika”, gdy słuchała pochwał kierowanych w stronę biskupa sandomierskiego.
Arcybiskup Andrzej Dzięga słowa wdzięczności kierował do zgromadzonych w sanktuarium radzynian – w pierwszym rzędzie nauczycieli "za wspaniałą atmosferę oraz mistrzowskie prowadzenie po ścieżkach wiedzy, ale i po drogach poznawania ludzi". - Podziwialiśmy was, byliście niezwykłymi pedagogami, bo zawsze nas, uczniów szanowaliście, traktowaliście po partnersku; ale też zawsze widzieliśmy was w kościele. Za lata, gdy byliście dla nas czytelnym świadectwem wiary – dziękujemy – mówił bohater wystawy. Następnie zaapelował do obecnych nauczycieli I LO: - Dbajcie o tę szkołę, bo to jest Radzyń jutra.
Z humorem też wspominał lekcję, jaką otrzymał od gospodarza miejsca – ks. prał. Romana Wiszniewskiego w czasie prowadzonych przez siebie rekolekcji w jednej z parafii w Białej Podlaskiej. Kiedy za długo mówił do dzieci, usłyszał uwagę: „Nie rób tego więcej, ja ich uczę powagi w kościele, a jak ty ich rozhuśtasz, to ja ich potem nie ogarnę”. - Zapamiętałem do dzisiaj - gdy mam pokusę, by się rozgadać, myślę, czy Roman by mnie upomniał - mówił metropolita szczecińsko-kamieński.
Arcybiskup nawiązał również do wypowiedzi Jerzego Wołowika, który przypomniał homilię wygłoszoną do rolników ze szczytu Jasnej Góry – w której to homilii hierarcha wspominał radzyński krzyż. - Krzyż, o którym mówiłem podczas tamtej homilii na Jasnej Górze, to konkretny krzyż, stojący na skrzyżowaniu radzyńskich ulic – potwierdził bohater wystawy. Wspominał ze wzruszeniem również nieżyjących już swych przyjaciół-kapłanów z Radzynia – ks. dr. Stanisława Zabielskiego i ks. prof. Jerzego Syryjczyka. - Odeszli za wcześnie, pozostawili puste miejsce.
- Obraz Radzynia, jaki stąd wyniosłem, został we mnie. Wszystko, cokolwiek potem przeżywałem, wyrastało z tych korzeni radzyńskich - podsumował metropolita szczecińsko-kamieński abp Andrzej Dzięga.
Następnie zebrani obejrzeli wystawę. Była też okazja do bardziej osobistych wspomnień, ciepłych słów. Gość spotkał się i dłużej rozmawiał m.in. z byłym wychowawcą, wspominanym ze wzruszeniem przez jego uczniów – profesorem Stanisławem Mazgajem.
fot. Jakub Hapka