Sąd Okręgowy w Lublinie nakazał wypłacenie niepublicznym przedszkolom zaległych dotacji. - Nie zgadzamy się z orzeczeniem, zamierzamy odwołać się do Sądu Apelacyjnego, ponieważ uznaję racje mego poprzednika – burmistrza Witolda Kowalczyka, za którego kadencji problem zaistniał. Uważam, że postąpił w tej sprawie zgodnie z prawem a także zgodnie z wytycznymi Regionalnej Izby Obrachunkowej – instytucji powołanej do kontroli samorządowych finansów publicznych i w tej dziedzinie kompetentnej - komentuje sytuację burmistrz Jerzy Rębek.
4 listopada w Warszawie odbyło się spotkanie poświęcone roszczeniom przedszkoli niepublicznych, w którym wzięło udział blisko 40 przedstawicieli miast członkowskich Związku Miast Polskich.
Regionalna Izba Obrachunkowa nie znalazła nieprawidłowości
Sprawa dotyczy wydarzeń mających miejsce w latach 2012-2016, a konkretnie sposobu wyliczania dotacji dla przedszkoli niepublicznych.
Dowodem na to, że Miasto postępowało zgodnie z prawem, są efekty kontroli Regionalnej Izby Obrachunkowej. RIO dwukrotnie skontrolowała sposób udzielania dotacji dla przedszkoli niepublicznych: w 2013 roku za rok 2012 oraz w 2017 roku za rok 2016 i nie stwierdziła żadnych nieprawidłowości w tym zakresie.
Inny sposób wyliczania dotacji – niezgodny z wytycznymi RIO stanowiłby złamanie dyscypliny finansów publicznych, co zgodnie z Ustawą z dnia 17 grudnia 2004 r. o odpowiedzialności za naruszenie dyscypliny finansów publicznych, jest zagrożone sankcjami karnymi.
Sąd Okręgowy w Lublinie tego stanowiska nie podzielił. Zasądził Miastu wypłacenie radzyńskim przedszkolom niepublicznym łącznie 615 655,23 zł.
W przedsądowym wezwaniu do zapłaty przedszkole Bambino zażądało 189 110,77 zł dopłaty, SO przyznał mu 80 746,56 zł, Kacperek 544 503,87 – wg Sądu ma to być 499 710,03 Biedroneczka – żądała 256 923,31, sąd zasądził 35 198,64.
Dotychczas do Urzędu Miasta nie dotarło uzasadnienie wyroku, Urząd nie może się odnieść do szczegółów sprawy.
- Kategorycznie nie zgadzamy się z orzeczeniem sądu. Podjęliśmy decyzję o złożeniu apelacji – powiedział burmistrz Radzynia Jerzy Rębek.
„Bezpodstawne roszczenia przedszkoli niepublicznych”
Pod takim tytułem Związek Miast Polskich opublikował artykuł na swym portalu http://www.miasta.pl/. Problem nie dotyczy wyłącznie Miasta Radzyń Podlaski. 4 listopada w Warszawie odbyło się spotkanie poświęcone roszczeniom przedszkoli niepublicznych, w którym wzięło udział blisko 40 przedstawicieli miast członkowskich Związku Miast Polskich.
Sprawa dotyczy okresu sprzed 2017 r., gdy prawo oświatowe nie regulowało precyzyjnie sposobu liczenia dotacji. Był ogólny zapis mówiący o tym, że dotacja na każdego ucznia ma być nie mniejsza niż 75% kosztów bieżących ponoszonych w przedszkolach publicznych na jednego ucznia.
Problem wynika z faktu niedoprecyzowania, czy do tych bieżących wydatków należy wliczyć również koszty np. posiłków czy wydawanych na dzieci niepełnosprawne. Fakt ten wykorzystują kancelarie prawne, które proponują przedszkolom wywalczenie pieniędzy za część wygranej.
W ogólnopolskim dzienniku “Rzeczpospolita” z dn. 8 listopada ukazał się artykuł Renaty Krupy-Dąbrowskiej “Wojna miast z przedszkolami. Magistraty nie chcą być dłużej “dojną krową” dla prawników domagających się zaległych dotacji dla prywatnych przedszkoli”.
Autorka wskazuje przykłady miast, gdzie przedszkola prywatne wystąpiły – i wygrały w sądach milionowe kwoty – według nich - zaległych dotacji. Przywołane zostały Wałbrzych, Zielona Góra, Piaseczno. Należy dodać, że w naszym regionie również ten problem wystąpił – np. Urząd Miasta Biała Podlaska w 2017 r. musiał wypłacić jednemu z przedszkoli ponad 4 mln zł.
Wiele procesów wciąż się toczy, a stawką w nich są nawet wielomilionowe kwoty. Sprawa jest poważna, w sądach występują rozbieżności interpretacyjne - zdarzają się wyroki, na podstawie których przedszkola otrzymują „odszkodowania” uwzględniające np. środki na dzieci niepełnosprawne, nawet gdy w przedszkolu nie ma i nie było żadnego dziecka niepełnosprawnego. Co ciekawe, jak twierdzi Robert Kamionowski w przywołanym artykule w „Rzeczpospolitej”, zasądzane przez sądy kwoty nie są czystą dotacją, bo te przysługują na dany rok budżetowy, ale świadczeniami odszkodowawczymi, które właściciele przedszkoli mogą przeznaczać, na co zechcą, nawet na cele prywatne.
W tej sytuacji Zarząd Związku Miast Polskich postanowił podjąć działania w obronie miast. Pierwszym z nich było warszawskie spotkanie z udziałem prawników, którego celem było ustalenie wspólnej linii obrony. Spotkanie zakończyło się – jak czytamy na stronie Związku Miast Polskich - ustaleniem, że prawnicy przeanalizują argumentację obu stron toczących się sporów i sporządzą ekspertyzę prawną do wykorzystania przez miasta, a także w ewentualnych innych działaniach, których podjęcie Związek uzna za wskazane.
Związek rozważa też przygotowanie kampanii informacyjnej, w którą włączą się zainteresowane miasta. Jej celem będzie pokazanie, że przekazywanie dotacji przedszkolom prywatnym (które dodatkowo pobierają spore opłaty od rodziców), liczonych np. wraz z wydatkami bieżącymi miast na uczniów niepełnosprawnych, to nieuzasadniony zabór pieniędzy publicznych i ewidentna nierówność wobec prawa.