Jak najkrócej podsumowałby Pan mijającą kadencję?
Ta kadencja minęła bardzo szybko, można powiedzieć: jak z bicza strzelił. Pewnie dlatego, że była niezwykle pracowita, niemal każdego dnia stawiała mnie i cały mój zespół przed trudnymi wyzwaniami.
Mam jednak dużą satysatysfakcję, bo mimo piętrzących się trudności, kłód rzucanych nam pod nogi z różnych stron, mogę dziś powiedzieć, że był to czas bardzo owocny. Wykonaliśmy ogromną pracę związaną z uporządkowaniem zarówno finansów miasta jak i sytuacji w wielu miejskich jednostkach, tworzeniem projektów m.in. rewitalizacji Pałacu Potockich i całego kompleksu pałacowo-parkowego, zrealizowaliśmy wiele ważnych inwestycji.
Pana włodarzowanie Radzyniem rozpoczęło się od zawierzenia miasta Jezusowi przez pośrednictwo Matki Najświętszej. Był to akt inaugurujący kadencję, który spotkał się ze zrozumieniem i akceptacją jednych mieszkańców, ale też wzbudził falę sprzeciwu, nawet drwiny innych, szczególnie niektórych radzyńskich mediów, rozszerzoną za ich pośrednictwem na cała Polskę.
Jak Pan patrzy na te wydarzenia z perspektywy czasu?
Wiem, że zawierzenie spraw miasta Jezusowi dało siłę do tworzenia dobra wspólnego mi oraz moim współpracownikom, którzy utożsamiają się z wiarą katolicką i wartościami chrześcijańskimi. Te cztery lata przypominały niekiedy drogę krzyżową, zdarzały się i potknięcia, przyjmowane z satysfakcją, niemal tryumfem i drwiną przez moich przeciwników. Również sukcesy nie były zauważane albo zakrzykiwane trzeciorzędnymi szczegółami. Ale każdego dnia trzeba było na nowo podejmować trud służby mieszkańcom miasta – bo tak moją funkcję rozumiałem i rozumiem.
Wiem, że taki akt religijny to przesłanie dla wierzących, ale naszą pracę kierujemy i dedykujemy wszystkim mieszkańcom, bez względu na poglądy czy sympatie polityczne.
A przeciwności, które się pojawiły, są dla mnie oznaką tego, że dzieje się coś ważnego, że tworzymy dobro. Dobro bowiem nigdy nie rodzi się łatwo,lekko i przyjemnie. Mówię to z wielkim przekonaniem - wiem, że w tych przeciwnościach jest głęboki sens.
Utwierdza mnie w tym przekonaniu także fakt, że mimo czarnego pijaru tworzonego wobec mnie przez niektóre środowiska, otrzymuję coraz więcej wyrazów zrozumienia i akceptacji, idących z różnych środowisk, także ludzi młodych, co bardzo sobie cenię.
Pojawiło się wiele nowych inicjatyw, które są zasługą setek osób - a włączają się w nie tysiące radzynian – i które budują wśród mieszkańców Radzynia jedność, pozytywne relacje i emocje. To jest wielka wartość.
Może zacznijmy od tego, co najbardziej widoczne - inwestycji. A wystarczy przejść się ulicami Radzynia, by dostrzec, jak wiele się w tym krótkim czasie zmieniło.
Trudno je tu wszystkie wymienić, ale poprawa warunków życia w naszym mieście to mój priorytet. Wieloletnich zaniedbań było w tej dziedzinie wiele – choćby w takich sprawach jak wodociągi, kanalizacja, drogi, chodniki czy parkingi. Uporządkowanie tej sfery to wprowadzenie wielu mieszkańców naszego miasta w XXI wiek.
Trudno sobie wyobrazić, by mieszkańcy nie mieli kanalizacji czy bieżącej wody, a normalne drogi,chodniki, parkingi to nie tylko wygoda, estetyka, ale przede wszystkim bezpieczeństwo użytkowników. W niektórych miejscach (np. ul. Płudzińska, Lendzinek I i II, Nadwitnie, Łąkowa) kilkadziesiąt lat czekali na zmiany. W tej dziedzinie udało się zrobić dużo, choć jeszcze mnóstwo jest do zrobienia – pracy wystarczy na kolejnych kilka kadencji. Chcę podkreślić też, że nie chodzi w tym o ilość, ale także jakość inwestycji - jej trwałość, stąd budujemy jednocześnie drogi i infrastrukturę, zapewniamy odwodnienie, co także uchroni okolicznych mieszkańców przed podtopieniami, zalewaniem posesji.
Jeśli chodzi o obiekty wielkokubaturowe, rozpoczął Pan od budowy dwóch sal sportowych. Dlaczego taki właśnie priorytet? Niektórzy krytykują te inwestycje.
Na pewno wśród tych krytykujących nie ma młodzieży i nauczycieli, którzy musieli się przemieszczać autobusami na lekcje w-f i informatyki (SP nr 2) albo tułać się po różnych miejscach na lekcje w-f, jak to jest w SP nr 1. Warunkiem tego, by w Radzyniu chcieli zostawać młodzi, jest m.in. stworzenie godziwych warunków nauki ich dzieci.
Poza tym są to obiekty wielofunkcyjne. Niedawno otworzyliśmy salę gimnastyczną z dwiema klasami, w tym informatyczną na osiedlu Zabielska. Jest to ważna inwestycja – nie tylko dla dzieci i nauczycieli, którzy nie tracą czasu (i zdrowia) na dojazdy na ul. Sitkowskiego, ale także dla mieszkańców osiedla i miasta, bo obiekt po lekcjach jest do dyspozycji różnych zorganizowanych grup. Trwają prace wykończeniowe przy Szkole Podstawowej nr 1. Myślę, że jej społeczność bardzo oczekuje oddania tego obiektu, bo to będzie oznaczało koniec wędrówek dzieci i młodzieży na lekcje w-f do innych budynków czy odbywanie ich na dworze, nawet przy niesprzyjających warunkach atmosferycznych. Temat ten znają uczniowie, nauczyciele i rodzice. Również ten budynek będzie po lekcjach do dyspozycji różnych zorganizowanych grup, więc będzie służył nie tylko społeczności szkoły.
Jeśli chodzi o dzieci, to dodam jeszcze, że trwają prace nad rozbudowaniem przedszkoli, by w naszym mieście nie zabrakło w nich – łącznie z przedszkolami prywatnymi - miejsc dla wszystkich chętnych.
Rozmawiamy w przededniu otwarcia i poświęcenia bloku z mieszkaniami socjalnymi.
Jest już gotowy do zasiedlenia dom socjalny z 32. pięknymi mieszkaniami, w tym trzema dostosowanymi do potrzeb osób niepełnosprawnych. Z jednej strony chodzi o zapewnienie dachu nad głową osobom znajdującym się w potrzebie, innym – poprawy warunków życia. Zadaniem Miasta jest również dbanie o osoby w trudnej sytuacji życiowej.
Sprawa ma też inny aspekt. Przez wybudowanie budynku socjalnego możemy przekwaterować tam mieszkańców obiektów poprzemysłowych przy ul. Parkowej, a pozyskane tereny przeznaczyć pod budownictwo jednorodzinne. To spowoduje, że powstanie piękne otoczenie dla zespołu pałacowo-parkowego. Pozyskane ze sprzedaży pieniądze możemy zainwestować w infrastrukturę miejską - przede wszystkim w rewitalizację pałacu czy jako wkład własny do budownictwa drogowego.
Dużo czasu i energii zajęły sprawy związane z montażem instalacji solarnych i fotowoltaicznych. Nie żałuje Pan zaangażowania Miasta w ten temat?
To nasz wkład w ochronę środowiska. W Radzyniu zainstalowanych zostało ponad 600 instalacji solarnych i fotowoltaicznych – w tych domach nie trzeba zużywać energii z węgla, drewna do podgrzania wody i ogrzewania – to oznacza oszczędność dla właścicieli, ale także bardziej czyste powietrze dla wszystkich mieszkańców Radzynia. Przypomnę, że projekt „Słoneczna Alternatywa dla Radzynia Podlaskiego”, realizowany był w 2017-18 roku przez obecną ekipę bez większych zakłóceń.
Problemy z wcześniejszym projektem - „Czysta Energia w Powiecie Radzyńskim” realizowanym we współpracy z gminami powiatu, to efekt źle skonstruowanej umowy oraz fatalnego stanu jej realizacji, jaki przejęliśmy po poprzedniej ekipie w końcu 2014 roku.
Czy jest Pan usatysfakcjonowany ze zmian przeprowadzonych w Urzędzie Miasta i jednostkach miejskich?
Przeprowadziłem je tam, gdzie uważałem, że są potrzebne. Dla przykładu Prezes PKS-u – świetny menadżer pozostał na swym stanowisku z wielkim pożytkiem dla firmy, nie zmienił się dyrektor ZGL-u. Przeprowadzone zmiany były niezbędne, zapewniły sprawne funkcjonowanie, pełniejsze wykorzystanie możliwości oraz duże oszczędności. Chodzi o likwidację Straży Miejskiej, przeniesienie ponad 30 pracowników fizycznych z Urzędu Miasta do PUK – w efekcie czego przedsiębiorstwo wykonuje wiele prac na terenie miasta; trudno byłoby sobie wyobrazić tak liczne inwestycje bez udziału tej firmy. Po kilku latach od wprowadzenia zmian jestem zadowolony z funkcjonowania – Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji, Radzyńskiego Ośrodka Kultury, PUK-u, PEC-u. Dzięki kompetencjom i wielkiemu zaangażowaniu kierujących jednostkami i pracowników sytuację w jednostkach uważam za pozytywną, bardzo zadowalającą.
Nie żałuje Pan powołania na dyrektora ROK radnego Roberta Mazurka? Stracił Pan przez to większość w Radzie.
Większość radnych – bez względu na przynależność partyjną i poglądy - kierowała się zdrowym rozsądkiem i dobrem Radzynia, co było i moim celem, więc nie było problemu ze współpracą z Radą i kierowaniem miastem. A to, czego w ciągu roku dokonał Robert Mazurek, stało się wielkim dobrem całej naszej społeczności, tak iż perspektywy czasu widzę, że warto było podjąć takie ryzyko.
Radzyń od lat jest miastem żywym kulturalnie, wiele imprez ma długą tradycję, ale warto zauważyć, że w dziedzinie kultury oferta została znacznie poszerzona - zaistniało dużo nowych inicjatyw, które przypadły do gustu radzynianom. Świadczy o tym wysoka frekwencja na organizowanych wydarzeniach – nie tylko na wyjątkowych koncertach, np. Bogusława Morki czy Roberta Janowskiego, przedstawieniach teatralnych, projekcjach w ramach „Kina pod chmurką”, ale także w różnych formach prezentacji naszych rodzimych artystów i twórców. To nie tylko wartość dodana w postaci udziału w życiu kulturalnym, ale także tworzenie wspólnoty, integracja radzynian. To jest bardzo potrzebne – choćby jako przeciwwaga wobec konfliktowania i jątrzenia mieszkańców, z jakim mamy do czynienia od lat.
Nie wszystkie działania były widoczne dla oczu...
...tak jak mało spektakularny jest etap budowy fundamentów.
I tu udało się pomyślnie załatwić sprawy utrudniające rozwój miasta od dziesięcioleci. Najważniejsza jest decyzja Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego w kwestii określenia granicy zabytku – po 54 latach starań różnych ekip. Tego nie widać, jest może mało zrozumiałe dla mieszkańców, ale otworzyło nam drogę do rozwoju miasta. Pierwszym etapem jest opracowanie nowego planu zagospodarowania przestrzennego miasta, czego efektem będą ułatwienia w kwestii zagospodarowania terenów Radzynia. Wcześniej na dużej części powierzchni miasta – szczególnie centrum, obowiązywały ograniczenia wynikające z zaliczenia do strefy konserwatorskiej.
Innym problemem była konieczność wykupienia gruntów pod nowe ciągi drogowe. Sprawy własnościowe były zaporą do tworzenia ulic Lendzinek I i Lendzinek II, Trusawkowej. Dzięki dobrej współpracy ze Wspólnotą Gruntową pozyskaliśmy tereny pod budowę nowych dróg. Udało się rozwiązać problem ulicy Porzeczkowej. Tu też po kilkudziesięciu latach starań uzyskaliśmy prawo do gruntów, które były własnością Skarbu Państwa w zarządzie Lasów Państwowych i na których wybudujemy drogi dojazdowe do już istniejącego osiedla przy ul. Kockiej. Pozyskaliśmy tereny pod budowę ul. Chmielowskiego tuż przy PEC - w ten sposób odkryliśmy kilkanaście hektarów gruntów pod budownictwo wielorodzinne. To wszystko było dosyć skomplikowane i bardzo czasochłonne, ale udało nam się pomyślnie zamknąć wiele tych spraw.
Na wstępie wspomniał Pan o trudnościach.
Towarzyszyły one od początku kadencji, gdy okazało się, że przejąłem miasto z nieuporządkowanym budżetem oraz - mówiąc najkrócej – z niegospodarnością w różnych jednostkach, z dramatyczną sytuacją związaną z realizacją projektu „Czysta energia w Powiecie Radzyńskim”, a jednocześnie każda moja decyzja była krytykowana, rozgrzewane były emocje, co z kolei rodziło podejrzenia i konflikty, a taka atmosfera nie sprzyjała spokojnemu rozwiązywaniu poważnych problemów.
Jednak największe trudności i nieprzyjemności spotkały mnie ze strony Marszałka Województwa Lubelskiego Pana Sławomira Sosnowskiego i jego partyjnych kolegów z PSL-u. Chodzi głównie o odrzucenie wniosku o dotację w wysokości 10 mln zł na rewitalizację miasta. To był dla mnie prawdziwy szok, tym bardziej, że przygotowaniem projektu zajęły się profesjonalne instytucje: z Akademią Sztuk Pięknych w Warszawie i Politechniką Lubelską oraz Fundacją Inicjatyw Ekologicznych. Prace trwały ok. 2 lat. Podeszliśmy do zadania z cała powagą i oddaniem, dołożyliśmy wszelkich starań. Tym bardziej, że nie chodziło tu o jakąś rywalizację, zawody, w których wygrywa kilku najlepszych. Jak potwierdził Pan Sosnowski, była umowa między nim a burmistrzami wszystkich miast powiatowych, dla każdego były przewidziane pieniądze. Wszystkim powinno zależeć, by ta inwestycja została zrealizowana jak najszybciej – dla dobra mieszkańców Radzynia, ale także Lubelszczyzny, a nawet Polski, bo radzyński Pałac Potockich jest dobrem narodowym. Świadczyły o tym sukcesy naszego pałacu w ogólnopolskich plebiscytach.
Mówię to otwarcie: jest to dla mnie niezrozumiałe, ponieważ Pan Marszałek urodził się w Radzyniu, mieszka w powiecie radzyńskim, związany jest z tą ziemią, powinien starać się ją zrozumieć i ponad podziałami dbać o jej interes, o dobro tych ludzi, a on uczynił wszystko, by nam nie dać pieniędzy na rewitalizację miasta - Pałacu Potockich i ul. Rynek. Zahamował rozkwit unikatowego w skali europejskiej zabytku zabytku. Były też różne perypetie z innymi wnioskami. Te działania oceniam jako typowo polityczną walkę, mającą na celu zdeprecjonowanie mnie w oczach wyborców jako politycznego przeciwnika – kosztem mieszkańców Radzynia. Spodziewałem się rywalizacji, miałem nadzieję, że zostaną zachowane przy tym zasady przyzwoitości - że będziemy rywalizowali na dokonania, osiągnięcia, programy, a my musimy walczyć w sądzie.
Nie zgadzam się z takim traktowaniem Radzynia, dlatego w imieniu miasta będę składał protesty i pozwy do sądu, aby odzyskać pieniądze i przeprowadzić rewitalizację miasta. Powtarzam: nie ustąpię i będę prowadził przewidziane prawem działania do końca.
Zachęcam wszystkich mieszkańców Radzynia, aby 21 października byli sędziami w tej sprawie i rozstrzygnęli to jednoznacznie.
Jak widzi Pan przyszłość Radzynia?
Mam nadzieję, że uda się wkrótce zrewitalizować Pałac Potockich i stanie się on europejskiej klasy atrakcją przyciągającą turystów. Dzięki programom rządowym pojawiają się nowe możliwości dla Radzynia. Objęcie strefą gospodarczą całej Polski, budowa Via Carpatia, na której szlaku jest Radzyń, program budowy dróg lokalnych - to są bonusy, jakie otrzymała Polska wschodnia dzięki rządowi Prawa i Sprawiedliwości. To na pewno pomoże w ożywieniu gospodarczym terenów Polski wschodniej, więc i Radzynia.
Dziękuję za rozmowę.