Zostały już zamówione instalacje do sprzątania odchodów zwierzęcych. W przyszłym tygodniu zamówienie powinno zostać zrealizowane i wkrótce pierwsze kosze pojawią się w różnych punktach miasta - informuje Naczelnik Wydziału Zarządzania Mieniem Komunalnym Urzędu Miasta Radzyń Podlaski - Radosław Mazur. Jednak aby poradzić sobie z problemem wszechobecnych na naszych ulicach, chodnikach, trawnikach psich odchodów potrzebna jest mobilizacja wszystkich mieszkańców.
Na razie pilotażowo zamówiono 6 instalacji, aby sprawdzić, jak radzynianie będą na to reagowali. Każda instalacja będzie się składała z dozownika z woreczkami na odchody i kosza, do którego będzie można je wrzucać. Kosze z pierwszej partii pojawią się m.in. na ścieżce rowerowej na wysokości osiedla Bulwary, na ul. Wyszyńskiego przy wyjściu z mostu, w rejonie skrzyżowania ulic Wyszyńskiego i Zabielskiej. To dopiero początek rozwiązywania problemu, bo najwięcej koszy nie pomoże, gdy właściciele nie poczują się odpowiedzialni, a inni nie będą reagować na ich zachowanie.
Czworonogów w mieście jest sporo, radzynianie lubią zwierzęta, ale większość właścicieli nie sprząta po swych pupilach, a wręcz przeciwnie - pozostawia problem innym. Ci inni nie tylko mają dyskomfort estetyczny, gdy stale narażani są na nieprzyjemny widok, ale zdarza się, że "problem" wnoszą do sklepów, czy swoich domów na obuwiu, dzieci często także na ubraniach, gdy usiądą na trawie, nie spodziewając się w niej nieprzyjemnej niespodzianki, czy gdy uprawiają sport i wdepną, lub poślizną się np. podczas meczu w piłkę nożną (niebezpiecznym boiskiem jest np. plac między Pogotowiem Ratunkowym a osiedlem Satuń). Jeszcze gorzej jest, gdy niespodziankę maluchy znajdą w piaskownicy i postąpią z nimi po swojemu...
To już nie tylko problem estetyczny, ale narażenie dzieci na groźne choroby odzwierzęce. Narzekają także osoby koszące trawę, bo gdy kosiarka trafi na "problem" ten się wokół rozbryzguje. Wiedząc z doświadczenia, gdzie jest największa kumulacja problemu, omijają z kosiarkami te miejsca.
Właściciele czworonogów jakby nie zdawali sobie sprawy z tego. Wydaje się, że gdy pozostawią "problem" za sobą, on natychmiast znika, jakby wyparował. Niestety, tak się nie dzieje. A trudno znaleźć w mieście miejsce wolne od tego. Problem sygnalizują np. kupcy na ryneczku. Jednym z ulubionych miejsc piesków jest słup ogłoszeniowy i kosz na śmieci. Idący na ryneczek często wdeptują w pozostałości po pupilach, a następnie wycierają buty o kostkę na ryneczku. Trzeba czekać aż zmyje ją deszcz...
Nie jest od tego wolna nasza główna ulica - Ostrowiecka, gdzie stoją liczne znaki drogowe i drzewka. Pieski nie gardzą nawet schodkami do sklepów. Przynaglane przez właścicieli załatwiają się, gdzie popadnie, a właściciele nie reagują. Ale chyba problem psich kup nie jest im obcy i obojętny, bo starają się wyprowadzać pieski jak najdalej od swoich siedzib czy bloków - choćby nawet pod płot sąsiadów mieszkających po drugiej stronie ulicy. Najbardziej przykre jest to, że te psie pamiątki nie pochodzą od zwierząt bezdomnych - tych jest stosunkowo niewiele, są raczej płochliwe i załatwiają swoje potrzeby z dala od ludzi. Pozostawiają je po sobie psy wyprowadzane przez właścicieli na smyczy lub wypuszczane wolno z domów. Problem nie jest trudno zlokalizować. To wyprowadzanie odbywa się najczęściej wczesnym rankiem, głównie miedzy godziną 6. a 7. Ci, którzy widzą, jak właściciel psa zatrzyma się na chwilę, a potem idzie dalej nie oglądając się za siebie i ani myśli o sprzątnięciu po pupilu - najczęściej nie reagują. A może należałoby przynajmniej zwrócić uwagę, nie pozwolić brudzić pod własnym oknem, płotem. Może warto, by ci co nie sprzątają po swoich pupilach poczuli przynajmniej wstyd.
- Nasze ulice nie mogą być wychodkiem dla zwierząt, nawet najmilszych - mówił na sesji burmistrz Jerzy Rębek, dodając, że jest miłośnikiem zwierząt, ma dwa psy, po których sprząta. Problem Miasto rozpoczyna rozwiązywać od dania możliwości posprzątania po swoim zwierzaku. - Mamy duże zasoby pracowników fizycznych, więc poradzimy sobie z utylizacją i nie będzie tu żadnego problemu - deklarował burmistrz Jerzy Rębek podczas lutowej sesji Rady Miasta. Dodał, że liczy na współpracę z właścicielami zwierząt, bo na razie może tylko apelować.