Nieprawdą jest, jakoby burmistrz nie prowadził rozmów z właścicielami części budynku przy ul. Rynek 10. - Ich świadkiem był naczelnik Wydziału Rozwoju Gospodarczego – twierdzi Jerzy Rębek. Jan Gryczon potwierdza ten fakt.
W związku z planami rewitalizacji ul. Rynek pojawił się problem wolno stojącego budynku, który z racji swego wyglądu raczej prestiżu ani uroku miejscu nie przysporzy. Część budynku należy do prywatnych właścicieli, część do Miasta. Od lat podejmowane były przez władze Radzynia próby wykupienia prywatnej części obiektu. Niestety, bezskutecznie. W związku z tym obecny burmistrz postanowił sprzedać miejską część budynku. Odpowiednią uchwałę Rada Miasta podjęła na sesji 29 sierpnia, 10 listopada ma się odbyć przetarg.
Temat był wyjaśniany na wrześniowej sesji Rady Miasta. - Jeżeli chodzi o budynek przy ul. Rynek 10, prowadziłem rozmowy, ale niestety, negocjacje nie zakończyły się sukcesem, gdyż nie mogłem spełnić oczekiwań właścicieli tego budynku. Jako gospodarz miasta, odpowiedzialny za powierzone mi mienie wspólne, nie ośmieliłbym się zaproponować ceny dwukrotnie wyższej, niż ten obiekt jest wart, bo prokurator mógłby zapytać mnie o to w zupełnie innych warunkach. Na to sobie pozwolić nie mogę – tłumaczył włodarz Radzynia. Pytany, czy nie było możliwości wywłaszczenia, odpowiedział, że proponował rekompensatę. - Nie jest prawdą, że prezentowałem zła wolę, wręcz przeciwnie: chciałem doprowadzić do szczęśliwego zakończenia – podjęcia dobrych decyzji i rozwiązania korzystnego dla właścicieli oraz dla miasta. Nie mogę w sposób dowolny i nonszalancki prowadzić negocjacji, czyli oferować cen, które mogą budzić podejrzenie kogokolwiek, że przepłacam za nieruchomość. To może się odbywać na zdrowych zasadach – jeśli współwłaścicielka nie widzi możliwości prowadzenia dalszych negocjacji, to ja nie będę nalegał. Stąd decyzja o sprzedaży tego budynku, który jest własnością miasta.
Fakt prowadzenia rozmów z właścicielami na temat odkupienia budynku przez Miasto potwierdził naczelnik Wydziału Rozwoju Gospodarczego Jan Gryczon, który był obecny przy rozmowie burmistrza Jerzego Rębka z właścicielami kamienicy. Radny Jacek Piekutowski, który uczestniczył w poprzednich latach w negocjacjach potwierdzał, że wcześniej podejmowane rozmowy również były nieudane, nie skończyły się sukcesem.
Tymczasem na łamach lokalnego tygodnika cytowana jest wypowiedź właścicielki części kamienicy, która twierdzi: "Nie było negocjacji", ponadto domaga się dokumentów rozmowy.
- Ponieważ były to zwykłe rozmowy, które miały prowadzić do porozumienia, nie były protokołowane. Nie dokumentujemy każdej rozmowy, którą prowadzimy z interesantami.