Radzyńskie morsowanie cieszy się coraz większą popularnością. Świadczyć o tym może ciągle zwiększająca się grupa ludzi, która z chęcią przychodzi na cotygodniowe kąpiele w zimnych wodach rzeki Białki.
Jak wyjaśnia współinicjator grupy Łukasz Wołodko, pomysł morsowania w Radzyniu przyszedł spontanicznie. - Każdy, kto nas zna wie, że nie lubimy siedzieć bezczynnie, dlatego też z bratem Michałem postanowiliśmy coś takiego zainicjować. W zimnych kąpielach chodzi przede wszystkim o regenerację organizmu, poprawienie krążenia i samopoczucia. Wejście do lodowatej wody to mega adrenalina a samopoczucie później… wręcz wspaniałe. Początki były trudne bo jak się przemóc i wejść w zimie do takiej wody? Pojechaliśmy do Lublina, gdzie od kilku lat działa klub morsa, podpytaliśmy, poczytaliśmy i zabraliśmy się do pracy. Jak się okazało nie jest to takie trudne, wystarczą chęci i przygotowanie – bardziej psychiczne – wyjaśnia Łukasz.
Cała filozofia w tym sporcie leży w odpowiednim przygotowaniu organizmu. Myślenie o siedzeniu pod prysznicem z zimną wodą czy bieganiu lekko ubranym po śniegu jest błędne. - Najważniejszym elementem jest podniesienie temperatury ciała. Kilkuminutowa rozgrzewka połączona z delikatnym biegiem jest całą tajemnicą. W takiej wodzie przebywa się krótko 3-4 minuty w zależności od zaawansowania, także zapewniam, że nic nikomu nie będzie – dodaje Ł.Wołodko.
O wrażenia zapytaliśmy Janka, który pierwszy raz przyszedł na kąpiel w lodowatej wodzie. - Hmm, trudno opisać słowami to, co się czuje. Od kilku spotkań obserwowałem tych śmiałków i postanowiłem, że do nich dołączę. Rozmowa z Łukaszem, który rozwiał jakieś tam moje małe wątpliwości też mi wiele dała. Samopoczucie super, także polecam każdemu.
Radzyńska nieformalna grupa morsowa spotyka się w każdą niedzielę na tamie rzeki Białki tuż przy zalewie. Zachęcamy do morsowania bądź kibicowania śmiałkom.