Na spotkanie z Magdaleną Wolińską-Riedi, które odbyło się 26 listopada w Radzyńskim Ośrodku Kultury, przybyło ponad 200 osób. Trudno się dziwić tak dużej frekwencji, wszak gość 48. edycji „Radzyńskich Spotkań z Podróżnikami” jest znaną – poza tym lubianą i podziwianą – dziennikarką, korespondentką TVP z Włoch relacjonującą i komentującą ważne wydarzenia. Ponadto stanowi wyjątek: jako świecka kobieta – jedna z nielicznych - 16 lat mieszkała za Spiżową Bramą i była sąsiadką kolejnych papieży. Wydarzenie poprowadził Robert Mazurek.
Magdalena Wolińska-Riedi urodziła się w Warszawie w 1979 roku. Jest lingwistką, tłumaczką, producentką i dziennikarką, wieloletnią korespondentką Telewizji Polskiej z Rzymu i Watykanu. Ukończyła filologię włoską na Uniwersytecie Warszawskim, studia doktoranckie na Wydziale Historii Kościoła Uniwersytetu Gregoriańskiego w Rzymie i Akademię Dyplomatyczną PISM w Warszawie. Była tłumaczką Trybunału Roty Rzymskiej i Sygnatury Apostolskiej w Watykanie, realizatorką i współproducentką ponad 20 filmów dokumentalnych i seriali o Watykanie oraz papiestwie.
Za Spiżową Bramą zamieszkała w 2003 roku jako żona członka Gwardii Szwajcarskiej i jako jedna z zaledwie kilkunastu świeckich kobiet została obywatelką Watykanu. Obecnie wraz z mężem i dwiema córkami mieszka przy placu Świętego Piotra w Rzymie.
Magdalena Wolińska-Riedi jest autorką czterech książek: „Kobieta w Watykanie” (2019), „Zdarzyło się w Watykanie” (2020), „Z Watykanu w świat” (2021), „Mój Rzym. Spacerem po niezwykłych zakątkach Wiecznego Miasta” (2023).
Do Watykanu trafiła dzięki Światowym Dniom Młodzieży
Opowieść rozpoczęła się od wspomnień. Jako 15-latka uczestniczyła w Światowych Dniach Młodzieży, które odbyły się w Loreto w 1995 roku. Usłyszała tam zaproszenie Jana Pawła II na wspólne witanie nowego tysiąclecia w Rzymie. Słowa wybrzmiały tak „mocno i przekonująco”, że nie tylko postanowiła wziąć w nich udział, wspólnie z Papieżem przekroczyć próg tysiąclecia, ale i wybrała się na studia na italianistykę, by na tych przełomowych ŚDM mówić dobrze po włosku.
Ostatniego dnia pobytu w dość zabawnych okolicznościach poznała gwardzistę szwajcarskiego, który najpierw nie chciał jej wpuścić na spotkanie z kard. Stanisławem Dziwiszem, a potem, jak wspominała, „tak serdecznie przepraszał, że aż się oświadczył”. Trzy lata później, jako 23-latka, jeszcze w trakcie jej studiów, wzięli ślub. – I nie było innego wyjścia, musiałam wprowadzić się do męża za Spiżową Bramę – spuentowała Magdalenia Wolińska-Riedi.
Żona członka Gwardii Szwajcarskiej
Świeckie kobiety, które mieszkają za murami Watykanu to żony gwardzistów szwajcarskich oraz żona elektryka watykańskiego. Są obywatelami państwa watykańskiego, mają paszporty watykańskie – tak jak i urodzone tam dzieci.
Dziennikarka wyjaśniała, czym jest Gwardia Szwajcarska: - Formacja ta to osobista ochrona papieża i miejsca jego zamieszkania – wcześniej był to Pałac Apostolski, obecnie gwardziści pełnią służbę także w Domu św. Marty, gdzie zamieszkał papież Franciszek. Członkami Gwardii Szwajcarskiej mogą być młodzi mężczyźni (19-35 lat), katolicy, mający paszporty szwajcarskie, postawni – co najmniej 177 cm wzrostu i którzy odbyli zasadniczą służbę wojskową.
Ich charakterystyczne, fantazyjne, barwne stroje zostały zaprojektowane w epoce renesansu, w czasie gdy na watykańskim tronie zasiadali papieże z rodu Medyceuszy Leon X i Klemens VII, stąd nawiązujące do barw rodu kolory: granatowy, czerwony i żółty. Stroje są z wełny, więc noszenie ich w goręce dni włoskiego lata jest dość uciążllwe; każdy składa się ze 156 kawałków - w Watykanie tylko jeden krawiec specjalizuje się w ich szyciu.
Państwo Watykańskie
- Watykan to jedno z najbardziej niezwykłych państw, stanowi enklawę na terenie Włoch. Utworzone zostało w 1926 r. na mocy traktatów laterańskich – skrawek ziemi przyznany został przez państwo włoskie papieżowi, aby jako głowa Kościoła był niezależny – podkreślała dziennikarka. Jego powierzchnia wynosi 44 ha, z czego połowa to ogrody watykańskie. Watykan jest państwem suwerennym, ma swoją flagę, hymn, walutę. Mieszkańcy to zlepek ludzi z całego świata, przebywający tam czasowo, na czas służby. Są to głównie duchowni: dostojnicy kościelni, księża, a także zakonnice oraz członkowie Gwardii Szwajcarskiej z rodzinami. Watykan jest samowystarczalny (ma np. własne źródła energii, wody), niedostępny dla osób spoza tego grona, oddzielony 9-metrowym murem, strzeże go 360 kamer. Pałac Apostolski zajmują biura Kurii Rzymskiej – to jest centrala Kościoła.
Z jednej strony to zamknięta, dokładnie obserwowana złota klatka, w której obowiązują liczne restrykcje, ale jednocześnie daje poczucie bezpieczeństwa, co Magdalena Wolinska-Riedi odczuła szczególnie po narodzinach dzieci, gdy mogła liczyć na wszelką, życzliwą pomoc. - Dla dzieci to raj na ziemi – podkreśliła. W czasie, gdy rodzina Riedich mieszkała w Watykanie, było kilkoro dzieci w tym samym wieku w rodzinach gwardzistów. Rodziny te stanowiły wspólnotę – uczestniczyły w Mszach dla gwardzistów i ich rodzin, posiłkach, spotkaniach towarzyskich i poświęconych kultywowaniu tradycji takich np. jak robienie wieńców adwentowych. W ten sposób we wspólnocie odbywało się wychowanie religijne dzieci.
Sąsiadka papieży
Mieszkanie na terenie niewielkiego terenu państwa watykańskiego oznaczało bliskie, niemal codzienne relacje z dostojnikami kościelnymi, w tym z papieżami. Były to m.in. przypadkowe spotkania na dziedzińcu pałacu papieskiego, gdy szła na spacer z córkami, a papież je pozdrawiał, zagadywał...
Okna mieszkania Riedich wychodziły na okna papieskiego apartamentu, rozświetlone sygnalizowały, kiedy Papież pracuje, gdy gasły, wiedziała, że położył się spać.
Najbardziej jednak utkwiło jej w pamięci ostatnie spotkanie z Janem Pawłem II - w połowie marca 2005 roku. Ojciec Święty, już w bardzo złym stanie, na własne życzenie został przywieziony z kliniki Gemelli do Watykanu. Gdy był wynoszony z auta, miała okazję podejść do Papieża, wręczyła mu bukiet tulipanów. Ucieszył się, powiedział kilka słów, pobłogosławił ją.- Był autentycznym pontifexem – pomostem między Niebem a ziemia, człowiekiem o ogromnej charyzmie – podkreśliła dziennikarka. W ostatnich 3 dobach życia z własnych okien obserwowała okna apartamentów Papieża rozświetlone całymi nocami, co oznaczało, że czuwano przy nim nieustannie.
- W statnich dniach życia Jana Pawła II świat jakby zamarł w oczekiwaniu. Mieliśmy świadomość wielkości chwili.Towarzyszyło nam uczucie niedowierzania, przeczucia, że kończy się jakaś epoka. Po śmierci Jana Pawła II nastąpił czas żałoby, a potem znowu oczekiwanie na wynik konklawe - wspominała Magdalenia Wolińska-Riedi.
Nie wyobrażała sobie dalszego życia w Watykanie bez bliskości „swojego” papieża, bez polskiego otoczenia, polskich sekretarzy ks. Stanisława Dziwisza i Mieczysława Mokrzyckiego, z którymi się przyjaźniła, z polskimi siostrami zakonnymi, księżmi. Wszystko miało być inne.
W tym czasie pragnęła, żeby papieżem został kard. Josef Ratzinger, z którymi rodzina Riedich się przyjaźniła – prowadził ich nauki przedślubne, błogosławił ich małżeństwo, chrzcił dzieci, a jako kardynał odwiedzał ich, bywał na kawie. Rozmawiali po niemiecku. - Był niezwykle ciepły, miał fenomenalną pamięć – wspominała dziennikarka. Przytoczyła przykład: już jako papież w rozmowie wspomniał temat jej pracy magisterskiej.
Robert Mazurek zapytał rozmówczynię o tzw. turystyczne wtorki Jana Pawła II. - Wtorek był dla Jana Pawła II dniem wypoczynku. W te dni wymykał się z Watykanu w totalnej tajemnicy - prywatnym samochodem żandarma albo pod zmienionymi tablicami rejestracyjnymi. Wyjeżdżali 150 km w góry. Papież pod białą sutanną miał flanelową koszulę w kratę i dżinsy. Był zdrowy, silny, wysportowany. Nie wszyscy za nim nadążali w wędrówkach po górach. Raz zdarzyło się, że na wyciągu narciarskim rozpoznał go mały chłopiec, musieli szybko wracać do Watykanu.
Benedykt był inny od Jana Pawła II. Papież-Polak lubił przebywać wśród ludzi, otaczały go tłumy, miał szerokie kontakty. Benedykt był bardziej powściągliwy. Jednak obaj kontynuowali tradycje: w Watykanie panowała stabilizacja, atmosfera domu rodzinnego, w którego centrum jest papież – oceniała podróżniczka. Franciszek zaś „jest sobie sam”: sam wszystko załatwia, sam decyduje, odbiera pocztę, przegląda prasę, sam dzwoni do redakcji, gdy chce udzielić wywiadu. Rewolucyjne było niezamieszkanie w Pałacu Apostolskim. Wcześniej rzymianie specjalnie wieczorami przychodzili na plac św. Piotra, by zobaczyć światła w apartamentach papieskich. Sama też odsłaniała firanki, patrzyła w okna, gdzie wieczorami świeciło się światło. Wiedziała, że papież coś robi, pracuje, kładzie się do snu. - Od 10 lat jest tam pusto i ciemno. Następują nieprzewidywalne zmiany personalne – mówiła Magdalena Wolińska-Riedi. Ostatnio Castel Gandolfo - od 1630 roku letnia rezydencja papieży - zostało otwarte dla turystów. Przez trzy miesiące mieszkali tam niektórzy członkowie gwardii szwajcarskiej. Rodzina Riedich zajmowała mieszkanie pod apartamentem papieskim. - Była tam idylla. Udostępnienie rezydencji dla turystów to bolesna zmiana, wtargnięcie z butami do prywatnych papieskich przestrzeni – ocenia dziennikarka.
Dziennikarka, korespondentka TVP
Magdalena Wolińska-Riedi 10 lat pracowała w sądach papieskich – była pierwszą świecką kobietą w tym gronie. Była również pierwszą osobą z paszportem watykańskim, która pracowała dla telewizji informacyjnej swego kraju. - Miałam fantastyczne źródła informacji, mogłam weryfikować wiadomości. Nie pracowałam dla sensacji - kosztem prawdy i wizerunku Watykanu, dla zaspokojenia chorej ciekawości, dla newsów, które za dzień-dwa stały się nieważne - podkreślała. - Miałam szczęście, żyjąc u źródła informacji, wiedziałam, jak sytuacja naprawdę wygląda. Jednocześnie Telewizja Polska miała szczęście, że dysponowała osobą, która sięgała z kamerą i mikrofonem do takich miejsc, do których nikt inny nie mógł dotrzeć. Byłam osobą zaufaną na Watykanie. Dzięki temu w książce „Zdarzyło się w Watykanie”, prości ludzie opowiadają o zdarzeniach ważnych w skali Kościoła i świata, których byli świadkami. Udało mi się ich namówić do wspomnień ze względu na szczególną relację, jaką z nimi miałam.
W czasie pandemii Rzym był rygorystycznie zamknięty przez długi czas, w zamknięciu przeżywał święta Bożego Narodzenia i Wielkanocy. Magdalenia Wolińska Riedi cały czas funkcjonowała jako dziennikarka, pokazywała życie Rzymu i Włoch z ulicy, podczas gdy inni dziennikarze się chronili w studiach czy innych pomieszczeniach.
- Rzymianie na co dzień żyją na ulicy, przenosząc się od knajpki do knajpki, wszędzie są tłumy turystów. W czasie pandemii zapanowała totalna pustka. Obrazy opustoszałego miasta, na którego ulicach nie było żywej duszy, mocniej pokazywały dramat miasta od słów - komentowała dziennikarka.
Była uprzywilejowana także w czasie podróży papieskich. Ekipa to byli bliscy jej ludzie, których spotykała na co dzień. Będąc w uprzywilejowanym gronie, mogła przygotowywać materiały filmowe z miejsc i sytuacji, do których inni dziennikarze nie mieli dostępu.
Sytuacja była nieco odmienna podczas Światowych Dni Młodzieży w Krakowie. Wcześniej latała jako jedyna korespondentka TVP, w Krakowie były setki polskich dziennikarzy, ale ona jedyna na pokładzie papieskiego samolotu mogła robić relacje z wnętrza samolotu, w wielu sytuacjach miała szczególny, bliski dostęp do papieża, ze studia w Hotelu Kossakowski prowadziła rozmowy z innymi dziennikarzami lotu papieskiego.
Rzym jest moim miastem, które kocham
Ostatnia książka „Mój Rzym. Spacerem po niezwykłych zakątkach Wiecznego Miasta” nie oprowadza czytelników po znanych trasach turystycznych, ale poświęcona jest Rzymowi alternatywnemu, niszowemu. - W historycznym centrum Rzymu znajduje się ponad 25 tysięcy zabytków, które można zwiedzać, zachwycać się nimi. W książce pokazuję miejsca, które dają odpoczynek, równowagę, harmonię duszy, pozwalają się cieszyć niebywałym pięknem, ale w spokoju. Pokazuję to, co stanowi o niezwykłości Rzymu: zaułki Wiecznego Miasta, aromat kawy, smak chrupiącej pizzy i ludzi – rzymskie rodziny, które przez wieki tworzyły dzieje tego miasta.
Za spotkanie dziękowali Burmistrz Radzynia Jerzy Rębek, z którego rąk dziennikarka otrzymała pamiątkowy medal Radzyńskich Spotkań z Podróżnikami, oraz Starosta Radzyński Szczepan Niebrzegowski, który wręczył Gościowi Spotkań tradycyjny podarek - karykaturę.