p1010519Uczestnicy projektu „Czas dla seniorów” przygotowują się do Świąt Wielkanocnych. Podczas cyklu zajęć z rękodzieła w ramach Klubu Seniora wykonali mnóstwo pięknych ozdób wielkanocnych, przy okazji wspominali dawne obyczaje związane z Wielkim Postem i Wielkanocą.

„Nawet nie wiedzieliśmy, że mamy takie talenty”

Na wystawie gotowych prac królują oczywiście kolorowe jaja różnej wielkości i ozdobione różnymi technikami, ale nie brak koszyków, zajączków, kurczaków, kwiatów z bibuły;  można też obejrzeć całą kolekcję pięknych butelek, które same w sobie są ozdobą, a mogą też pełnić różne funkcje użyteczne. Zwraca uwagę fakt, że większość dekoracji wykonanych zostało nowymi technikami, ulubiona zaś  to chyba decoupage – która pomocna jest przy zdobieniu zarówno jajek,  butelek czy np. szkatułek.
Seniorzy pracują pod kierunkiem Igora Więcha. - Z seniorami pracuje się wspaniale, są bardzo zaangażowani w to, co robią; widać, że daje im to satysfakcję i sprawia radość. - Instruktor dodaje, że choć korzystają ze wskazówek, mają też mnóstwo własnych pomysłów. - Niektórzy wcześniej zdobyli doświadczenie w różnych formach rękodzieła, inni dopiero poznają różne techniki plastyczne, ale wszyscy mają predyspozycje – zmysł estetyczny, zdolności manualne – wymienia Igor Więch. Podkreśla, że niektórym nie przeszkadzają nawet kłopoty ze wzrokiem.   

Przy tym liczy się nie tylko efekt i to, że ozdobami będzie się można pochwalić czy nimi obdarować znajomych, ale również wspólna praca. - W grupie jest łatwiej, bo się podpatrzy czy ktoś podpowie. Uczymy się od siebie – mówi Lucyna Żmuda. - Człowiek lubi być doceniany, czuć się potrzebny -  wpada jej w słowo Halina Mazur. - Przy okazji ujawniają się talenty – nie wiedzieliśmy nawet, że je mamy – uśmiecha się Krystyna Kuchnia.

Jak to niegdyś bywało? Biednie, ale wesoło

Półpoście

Kiedy się pojawia temat wspomnień dawnych obyczajów wielkanocnych, towarzystwo się zdecydowanie ożywia. Cóż – przed oczami staje każdemu młodość. - Było bardzo biednie, często brakowało nawet chleba, ale i bardzo wesoło – zaczyna wspomnienia Lucyna Wysokińska wtórują jej Aniela Małek oraz Zdzisława Czarnecka i  następują opowieści – jedna bardziej szalona od drugiej. Malowano szyby w domach, gdzie mieszkały panny na wydaniu, wrzucano przez okna garnki z popiołem, zapychano kominy... Zabezpieczano się też przed pogonią zezłoszczonych mieszkańców – np. ojca panny, stawiając w wyjściu z domu balię zapełnioną wodą lub wychodek. Kto tam z rozpędu wpadł miał... przechlapane.

Maria Kunach spędziła dzieciństwo w Derewicznej - wiosce, z powodu mnóstwa dzieci, zwanej „Chinami Ludowymi”. Kwitło tam życie towarzyskie. I choć sama nie psociła, to pamięta, co się we wsi wyrabiało. Szczególnym dniem było tzw. półpoście. Nagle we wsi pojawiały się ścieżki wysypane sieczką – prowadziły one od domu dziewczyny do domu chłopaka, który z nią sympatyzował. Pół biedy, gdy narzeczeni mieszkali w jednej wiosce... Słomy wprawdzie nie brakowało, ale sieczkarnie pracowały od Środy Popielcowej. W dodatku noszono „prezenty” – np. wyjęte z domu jednego z narzeczonych drzwi lub okiennice.

Innym ciekawym pomysłem było wpuszczanie wróbli do izby, w której kobiety darły pierze. Przestraszone ptaki robiły niezły rejwach... Dla kawału  przemalowywano sierść koniom – tak że właściciele ich nie poznawali i dziwnie umaszczone zwierzęta przeganiali z własnych zagród.

- Aby podkreślić rangę Świąt Wielkanocnych, przygotowywano się do ich solennie – począwszy od wielkiego sprzątania, by wszystko świeciło i pachniało świeżością. Potem było samodzielne przygotowywanie wędlin i wypieków – wspomina Halina Mazur i z żalem stwierdza, że obecnie mało kto te tradycje kontynuuje, większość woli kupić gotowe produkty.

Wielkanoc

Pierwszy dzień Wielkanocy rozpoczynało się od rezurekcji, po Mszy następowały wyścigi – gospodarze ścigali się zaprzęgami, kto pierwszy wróci do domu. Gdy się już zebrali wszyscy domownicy, przy użyciu palm maczanych w zabranej z kościoła, a poświęconej w Wielką Sobotę wody święcono całe obejścia i domy. Dopiero potem gromadzono się na śniadanie wielkanocne.

W niektórych domach był zwyczaj zostawiania zastawionego stołu, przez cały dzień dochodzili goście, dokładano potrawy na półmiski i talerze.
Wiele wesołości wzbudziły wspomnienia śmigusa-dyngusa. W nocy z niedzieli na poniedziałek zaczynało się chodzenie po dyngusie – pod oknami śpiewali, domownicy dawali datki, za to byli oblewani wodą. Wielkim afrontem w tym dniu było zostać pominiętym czy nieoblanym.

Oblewano się obficie – całymi wiadrami. Zdarzało się, że chłopcy łapali dziewczyny, kładli je w koryta i polewali wodą ze studni.  Nikt o to nie miał pretensji. Wręcz przeciwnie: panny zabiegały, by zostały oblane – w pierwszej kolejności i obficie. To miało zapewnić im powodzenie.   
Tadeusz Zgorzałek mieszkał na Śląsku, gdzie jest inna tradycja: w drugi dzień Wielkanocy polewa się panie perfumami, wiadomo: niewielką ilością. Za to jest się częstowanym kieliszkiem alkoholu i wędlinami na zakąskę. Wszystko z umiarem. Problem polega jednak na tym, że trzeba obejść wszystkich sąsiadów. Pan Tadeusz napomknął, że mieszkał w bloku, który miał 24 mieszkania....

"Super tu jest!"

Zajęcia w Klubie Seniora, który mieści się przy ul. Armii Krajowej 2 odbywają się od poniedziałku do piątku w godzinach od 8.00 do 16.00. - Jednorazowo uczestniczy w nich około 20 osób. Frekwencja zależy od tematyki zajęć – mówi Stanisław Wachnik wspólnie z Anną Kaźmieruk sprawujący opiekę nad Klubem Seniora. - A są wśród nich spotkania historyczne z dr Agnieszką Gątarczyk, wokalne prowadzone przez Wojciecha Gila,  artystyczne i rękodzieła pod kierunkiem Igora Więcha, komputerowe z Grażyną Pawlik. Wielkim powodzeniem cieszą się wszelkie zajęcia ruchowe, usprawniające: gimnastyka, zumba (prowadzi Michał Szabrański), pilates, fitnes, nordic walking (Paweł Marcinkowski) czy z samoobrony. Są również chętni do indywidualnych i grupowych spotkań psychoterapeutycznych, które prowadzi  Piotr Jakubczyk. W programie Klubu Seniora znajdują się również wycieczki i spotkania okolicznościowe.

- Niektórzy seniorzy przychodzą do nas regularnie i lubią uczestniczyć w zaproponowanych zajęciach, inni wpadają na chwilę porozmawiać i wypić kawę - wyjaśniają opiekunowie.

- Tym, co nas przyciąga do Klubu, jest przede wszystkim miła atmosfera, naturalność, a także życzliwość i otwartość prowadzących Klub i ciekawe zajęcia. Zawsze jest okazja do rozmów, dyskusji. Można się też uspokoić, wyciszyć. Super tu jest – podsumowuje Lucyna Żmuda.

P1010494
P1010497
P1010498
P1010500
P1010501
P1010502
P1010504
P1010505
P1010509
P1010512
P1010514
P1010516
P1010519
P1010522
P1010524
P1010526
P1010528
P1010531
P1010532
P1010533
P1010535
P1010537
P1010539
P1010545
P1010548
P1010552
P1010554
P1010559
P1010560
P1010562
P1010563
P1010565