bolszewikW czasie wojny polsko-sowieckiej z 1920 roku nasze miasto było okupowane tydzień (10-16 sierpnia) przez Sowietów. Dr Dariusz Magier poświęcił tym wydarzeniom książkę zatytułowaną "Czas bolszewika. Sowiecka okupacja Radzynia w sierpniu 1920 roku w relacjach świadków". Poniżej wywiad z autorem.

Rozpocznijmy rozmowę od nakreślenia kontekstu wydarzeń, jakie rozegrały się w Polsce i w Radzyniu Radzyniu w sierpniu 1920 roku: po co bolszewikom była Polska?

Wojna polsko-bolszewicka nie była zwykłą wojną o terytoria. To była wojna idei wolnej Rzeczypospolitej, walka w obronie rodzącej się niepodległości z totalitarną ideologią komunistyczną. Komuniści wyznawali zasadę, że rewolucja musi się rozprzestrzeniać, inaczej obumrze i stracą władzę – zgodnie z zasadą sformułowaną przez Che Guevarę: rewolucja jest jak rower, który stale musi jechać do przodu, bo gdy przestanie jechać, to się przewróci. – Ta zasada do dziś wyznawana jest przez lewicowe ruchy, stąd otwieranie nowych frontów np. walki o równouprawnienie homoseksualistów, gender itd.

Wrócę do Pani pytania „Po co bolszewikom  była Polska?” Miała dla sowietów stanowić pomost łączący ogarniętą rewolucją Rosję  z Europą Zachodnia i Bałkanami, gdzie znajdowały się silne i kuszące sowietów ośrodki robotnicze. Jej zdobycie stanowiło wg Lenina być albo nie być bolszewizmu, gdyż według ideologów komunizmu rewolucję miała robić klasa robotnicza, a tej w Rosji nie było. Ponadto robotnicy Zachodu wsparli sowietów przez strajki, m.in. słynny strajk dokerów, którzy nie wypuszczali z portów transportów z pomocą dla Polski.

W książce zwraca Pan uwagę na istnienie komunistycznej „piątej kolumny” na ziemiach polskich

Zanim nastąpiła inwazja bolszewików na ziemie Polski przygotowywany był grunt poprzez zaszczepianie komunistycznej ideologii i tworzenie struktur, które po wejściu bolszewików przechwycałyby polską administrację. Wojna  rozstrzyga się nie tylko na polach walki, ale także w propagandzie na tyłach wroga. W tym komunizm bardzo mocno gustował. Musiała być 5 kolumna, która od wewnątrz rozkładała siły moralne w Polsce. Kim byli komunistyczni agitatorzy i organizatorzy komitetów rewolucyjnych, tzw. rewkomów? Rekrutowali się oni z tych, którzy w wyniku działań I wojny światowej znaleźli się na terenie Rosji jako wcieleni do armii carskiej czy zmuszeni do świadczenia podwód na czas ewakuacji wojsk rosyjskich. Tam wielu zostało zarażonych ideologią, niektórzy wrócili do kraju jako zawodowi rewolucjoniści, zajęli się przygotowywaniem gruntu pod rewolucję. Pod hasłem tworzenia  komitetów fabrycznych oraz rad robotniczych i żołnierskich budowali strukturę, która miała wziąć na siebie odpowiedzialność za budowę nowej, komunistycznej struktury administracyjnej po spodziewanym opanowaniu kraju przez bolszewików. Pracami kierowały komórki nowo powołanej, prosowieckiej Komunistycznej Partii Robotniczej Polski. W Radzyniu utworzony został Związek zawodowy Robotników Rolnych, który m.in.organizował strajki robotników folwarcznych.

Jak zachowywali się bolszewicy na zajętych terenach?

1 sierpnia zajęty został przez sowietów Brześć, następnie Białka, Cicibór Wielki, Zozula, Biała Podlaska, w nocy z 9 na 10 sierpnia zajęli Radzyń, potem Łuków. Gdzie wkraczali bolszewicy, skąd wycofywała się polska administracja, tam uruchamiane były organy administracji kolaboracyjnej. Członkami komitetów rewolucyjnych – oprócz zawodowych rewolucjonistów agentów Moskwy – byli wyzuci z przynależności do polskiej  wspólnoty narodowej, wyrobnicy, analfabeci, element przestępczy, duży procent stanowiła ludność żydowska.

Rozkazy rewkomu nakazywały złożenie broni, usuwano godła i krzyże, ścinano krzyże w terenie, niszczono archiwalia, konfiskowano zapasy płodów rolnych, nakładano kontrybucje na kupców, rekwirowano alkohol i sukno. Przy rewkomach zakładano rewolucyjne trybunały, które miały ścigać wrogów władzy ludowej. Sędziami trybunałów byli wzięci z ulicy członkowie rewkomu, od ich wyroków nie było odwołania. Na szczęście ich ofiary – ze względu na krótki czas okupacji – nie były liczne. Tak było i w Radzyniu. Na szczęście krótko - po 15 sierpnia odwrót Armii Czerwonej nastąpił błyskawicznie, z Radzynia 16 sierpnia bolszewicy wraz ze wszystkimi członkami komitetu rewolucyjnego pierzchnęli bez walki, na odgłos pierwszych strzałów.

Co mówi Pana książka o pobycie bolszewików w Radzyniu w sierpniu 1920 r. ?

Publikacja podzielona została na dwie części. W pierwszej odnajdujemy obraz przygotowania terenu do sowieckiej inwazji, w drugiej – pobytu bolszewików w Radzyniu.

W swojej książce spróbowałem odtworzyć przebieg bolszewickiej okupacji Radzynia w najbardziej przemawiający do wyobraźni czytelnika sposób – poprzez relacje świadków, którzy, z racji pełnionych funkcji oraz charakteru prowadzonej działalności, znaleźli się w centrum wydarzeń. Posłużyłem się gotowym materiałem, jaki znalazłem w zeznaniach zachowanych w aktach rozprawy sądowej przeciwko ośmiu osobom kolaborującym z bolszewikami podczas kilkudniowej okupacji Radzynia. Sprawa toczyła się przed Sądem Okręgowym w Białej Podlaskiej w latach dwudziestych i trzydziestych XX wieku.

Wśród 18 świadków znaleźli się m.in. starosta radzyński, sędzia grodzki, komendant, sekretarz oraz funkcjonariusze Komendy Policji Państwowej, ale również rolnik, kupiec, inżynier, pracownicy okolicznych folwarków. Mamy więc szerokie spektrum punktów widzenia i bogactwo wydarzeń związanych z kilkudniową sowiecka okupacją.

Do zilustrowania wydarzeń sprzed 99 lat posłużyły zdjęcia wykonane podczas ich rekonstrukcji, jaka miała miejsce w Radzyniu w 2007 roku. Fotografie wykonane przez Tomasza Młynarczyka i Mirosława Koczkodaja, a odpowiednio wystylizowane i „postarzone” przez Przemysława Krupskiego znakomicie wprowadzają w atmosferę.

Dziękuję za rozmowę.