mniszech nagrobekW lipcu tego roku świat obchodzi 50. rocznicę lądowania człowieka na Księżycu. Warto zdementować  tę informację: nawet dzieci wiedzą, że pierwszym człowiekiem, który postawił nogę na Srebrnym Globie, był Jan Twardowski, a wydarzyło się to nie 50, a 446 lat temu. Menadżerem i sponsorem podróży był 23-letni wówczas Mikołaj Mniszech – właściciel Radzynia!!! Jak do tego doszło?

Słynni, ale niedobrą sławą

Ważną, wpływową familią związaną z Radzyniem ponad wiek: od roku 1540 do 1653, byli Mniszchowie. Niestety, jej ówcześni czołowi przedstawiciele w historii Polski nie okryli się dobrą sławą - choć się w niej mocno zaznaczyli. Świadczą o tym choćby takie fakty, że rokosz szlachecki z 1537 roku miał w swych postulatach – zarzutach wobec pary królewskiej Zygmunta Starego i Bony - także sprawę Mikołaja Mniszcha (ojca), a po śmierci Zygmunta Augusta (1572) podczas sejmu elekcyjnego z 1573 roku sprawą Mikołaja i Jerzego Mniszchów (synów) zajął się nawet sąd sejmowy. Być może była to pierwsza komisja śledcza do spraw „dzikiej prywatyzacji” - w tym przypadku mienia królewskiego. Niestety, pracowała z miernym skutkiem, sprawa się szybko rozmyła.
O licznych grzechach Mniszchów pisze w "Polsce Jagiellonów" Paweł Jasienica, a nie od dziś wiadomo, że radzyński kościół został wzniesiony jako wotum za grzechy członków familii.
Jako tzw. szwarccharaktery Mniszchowie trafili nie tylko do historii, ale i literatury oraz malarstwa. Można domniemywać, że Mikołaj Mniszech (syn) znalazł się na obrazie Jana Matejki przedstawiającym dramatyczną scenę śmierci Zygmunta Augusta w Knyszynie: gdy monarcha kona na łożu śmierci, odwrócona tyłem do widza postać energicznie buszuje w królewskiej skrzyni pełnej skarbów.
Już z imienia i nazwiska opisuje go Józef Ignacy Kraszewski w jednej ze swych pierwszych powieści "Zygmuntowskie czasy". Również współcześnie podejmowany jest motyw śmierci ostatniego Jagiellona i roli, jaką bracia Mikołaj i Jerzy Mniszchowie odegrali w ostatnich dwóch latach życia Zygmunta Augusta. Ze względu na podjęty wątek roli Mikołaja Mniszcha warta polecenia jest książka Renaty Czarneckiej "Barbara i król. Historia ostatniej miłości Zygmunta Augusta". Gdy zagłębimy się bardziej w wyczyny właściciela Radzynia, dojdziemy do wniosku, że to za jego przyczyną mistrz czarnoksięstwa Jan Twardowski wylądował na Księżycu, dlatego można do zestawu lektur dodać legendę o Twardowskim...
Innym "mniszchowym” wątkiem jest sprawa tzw. "dymitriad", z tym że wydarzenia te miały miejsce już po śmierci "radzyńskiego" Mikołaja, a ich bohaterami byli: jego starszy brat Jerzy Mniszech – wojewoda sandomierski oraz jego córka Maryna, która została pierwszą koronowaną carycą Rosji i jedyną Polką na moskiewskim tronie. To prawdopodobnie jej brat - Bonifacy dokończył w 1641 roku budowę kościoła rozpoczętą w 1612 roku.

Nielojalny ulubieniec Bony

Ale zacznijmy od początku.
Mikołaj Mniszech senior (1484-1553) przybył do Polski z Wielkich Kończyc na Morawach. Sprzedał tamtejsze dobra rodzinne i schronił się do Polski „dla niechęci cesarza Ferdynanda przeciwko sobie” – jak twierdził Bartosz (Bartłomiej) Paprocki (1543-1614), polski poeta, heraldyk, historyk i kronikarz. W Polsce znalazł opiekuna w kanclerzu koronnym Krzysztofie Szydłowieckim i zapewne jego protekcji zawdzięczał zainstalowanie się na dworze królewskim, a już własnym umiejętnościom manipulowania ludźmi – że stał się ulubieńcem monarchów, szczególnie królowej Bony.
Mając takich protektorów, zrobił piorunującą karierę na dworze Zygmunta I Starego, potem Zygmunta Augusta (od 1537), osiągając kolejne tytuły po podkomorzego wielkiego koronnego i burgrabiego krakowskiego.
Również pozycja majątkowa niedawnego przybysza z Moraw stale wzrastała. Mikołaj otrzymywał kolejne nadania, które były wyrazem szczególnych względów, jakimi darzyła go królowa Bona. Jej prawdopodobnie zawdzięczał starostwo sokalskie i łukowskie (1537). Zasłynął tam jako gospodarz, który starał się wyciągnąć ze swoich włości jak największe zyski, głównie przez podnoszenie pańszczyzny. W 1540 roku otrzymał w dzierżawę dobra radzyńskie. Warto przypomnieć, że królowa Bona procesowała się z poprzednimi włascicielami- Kazanowskimi o ziemie części obecnego Radzynia 9 lat! Proces Bony o dobra, na których znajduje się m.in. nasze miasto, był głośny w Rzeczypospolitej, znalazł się na liście zarzutów szlachty wobec królowej w czasie rokoszu zwanego wojną kokoszą (1537)! Był to pierwszy rokosz szlachty przeciwko polityce króla Zygmunta Starego i Bony oraz magnatów związanych z dworem.
Mikołaj Mniszech, choć tak wiele zawdzięczał polskim władcom, lojalnością wobec nich jednak nie grzeszył. Źródła podają, że pozostawał w kontaktach z agentem księcia pruskiego Albrechta Mikołajem Nipszycem (por. ttp://www.ipsb.nina.gov.pl/index.php/a/mikolaj-mniszech-miniszek). W 1543 r. wyjechał z młodym królem Zygmuntem Augustem na Litwę. Przebywał tam aż do jego powrotu do Krakowa w r. 1548 po śmierci Zygmunta Starego. Warto zauważyć, że Mikołaj Mniszech był przy młodym królu w czasie jego romansu z Barbarą Radziwiłłówną i przy ich potajemnym ślubie. Nie wiadomo, jaką odegrał w tym rolę, ale wiadomo, jakie reperkusje miało małżeństwo monarchy z poddanką, zawarte w tajemnicy, bez zgody parlamentu. Przeciwna mariażowi Zygmunta Augusta była szlachta i magnateria koronna, ale także królowa Bona. W konflikcie Mniszech wyczuł wiatr: po objęciu władzy przez Zygmunta Augusta stanął po stronie króla – zatem przeciw Bonie, która go przez lata faworyzowała i której wiele zawdzięczał – przez to umocnił zyskane u niego zaufanie.
Przez zawarte w r. 1539 (miał wówczas 55 lat!) małżeństwo z Barbarą Kamieniecką, córką wojewody podolskiego Marcina, Mikołaj Mniszech skoligacił się z możnymi rodami polskimi. Miał pięcioro dzieci: trzech synów - Jana (późniejszy starosta łukowski), Jerzego (późniejszy wojewoda sandomierski, bohater dymitriad, ojciec Maryny Mniszchówny – pierwszej koronowanej carycy Rosji i jedynej Polki na tronie moskiewskim) i Mikołaja oraz dwie córki: Katarzynę i Barbarę. 21 czerwca 1553 Mikołaj Mniszech ustanowił opiekunów dla dzieci w osobach - jak to określił - "swoich przyjaciół": kasztelana krakowskiego Jana Tarnowskiego i kanclerza koronnego Jana Ocieskiego. Zmarł następnego dnia, tj. 22 VI 1553 na zamku w Krakowie i został pochowany w katedrze wawelskiej (Halina Kowalska, http://www.ipsb.nina.gov.pl/a/biografia/mikolaj-mniszech-miniszek,)

Ten, co wywołał ducha Barbary Radziwiłłówny, okradł króla i wysłał Twardowskiego na Księżyc

Najmłodszy syn Mikołaja Mniszcha – też Mikołaj (ok. 1550–1597), późniejszy właściciel Radzynia wraz z bratem Jerzym (1548-1613) należał do najbardziej zaufanych sług Zygmunta Augusta. Tworzyli kamarylę - wpływową klikę, faworyzowaną przez Zygmunta Augusta i manipulującą dla własnych korzyści schorowanym władcą.
Mikołaj miał 20 lat, gdy został pokojowcem królewskim. Czym się tak zasłużył, a właściwie - czym od siebie uzależnił władcę, ostatniego z Jagiellonów?

Gdy młodzi Mniszchowie pojawiają się na królewskim dworze (1570), Zygmunt August ma lat 50, lecz jest już wrakiem człowieka, jego życie dobiega kresu. Cierpi na liczne dolegliwości, w tym zaawansowaną gruźlicę, kamicę żółciową, podagrę, a także choroby weneryczne, których nabawił się w młodości i które spowodowały, że był niepłodny, czego do końca nie był świadom. Jego trzecia żona – Katarzyna Habsburżanka 4 lata wcześniej wyjechała z Polski, starania o unieważnienie małżeństwa zakończyły się fiaskiem, więc monarcha nie może zawrzeć kolejnego małżeństwa i starać się o legalne potomstwo. Jest świadom, że brak dziedzica tronu oznacza koniec dynastii Jagiellonów, niepewną przyszłość państwa.
Ubrany od stóp do głów w czerń żyje przeszłością – miłością do zmarłej przed 20 laty Barbary Radziwiłłówny, jej wizerunkami obwieszone są ściany jego komnat. Jednocześnie władca nie stroni od uciech ziemskich. Otacza się licznymi kochankami, które "organizują" mu młodzi Mniszchowie, a także znachorkami, które mają go leczyć i... czarnoksiężnikami.
Dramatyczną sytuację psychiczną monarchy potrafią cynicznie wykorzystać Mikołaj Mniszech-junior oraz jego starszy brat Jerzy. Pomaga mu w tym dziwny zbieg okoliczności.
W Warszawie młodszy z braci poznał piękna mieszczkę Barbarę Giżankę, łudząco podobną do ukochanej drugiej żony ostatniego Jagiellona - Barbary. To pozwoliło mu uknuć i przeprowadzić intrygę, którą uzależnił władcę na tyle, że obaj młodzi Mniszchowie mogli spokojnie żerować na królu i nim manipulować.
Z udziałem sobowtóra królowej oraz czarnoksiężnika Jana Twardowskiego (właściwie był to Niemiec - Laurenty Dur lub Lorenz Dhur, Wawrzyniec Durrus, z łaciny Durentius, co oznacza tyle co “twardy” - 1515-1573) zainscenizował „wywołanie ducha” Barbary Radziwiłłówny. To głośne wydarzenie było opisywane przez literatów oraz malowane przez słynnych malarzy – m.in. Jana Matejkę i Wojciecha Gersona.
W ciemnej komnacie, zadymionej, oświetlonej jedynie nikłymi i chwiejącymi się płomieniami świec, z pomocą słynnego lustra Twardowskiego mara pojawiła się na krótką chwilę. Król, który miał przykazane, by nie ruszać się z miejsca, na widok zjawy nie wytrzymał - rzucił się ku niej z okrzykiem. Być może to spowodowało, że duch szybko zniknął – by nie wyszło na jaw oszustwo.
Trik się udał, oszalały z miłości do Barbary Zygmunt August uwierzył w ducha, głęboko przeżył spotkanie z ukochaną.
Po kilku tygodniach, na początku stycznia 1571 r. cwany Mniszech przedstawił królowi Giżankę - już jako kobietę z krwi i kości. Król był zachwycony i dołączył ją jako faworytę do swego dworu (czytaj: haremu), a gdy ta po kilku miesiącach urodziła córkę, uwierzył, że jeszcze może spłodzić następcę tronu. Oczywiście obsypał łaskami i darami oboje oszustów.
Źle jednak odpłacił Mniszech za łaskawość władcy. Ciarki chodzą po plecach, gdy czyta się o śmierci monarchy, która nastąpiła wkrótce, bo 7 lipca 1572 roku. Król, uciekłszy wraz z dworem z Krakowa, w którym panowała zaraza, zatrzymał się w swojej ulubionej rezydencji w wygodnym i bezpiecznym Knyszynie. Tam też przechowywane były królewskie skarby: kolekcja arrasów, klejnoty, kosztowne sprzęty i biblioteka.
Już w drodze król był ledwie żywy, konał następnego dnia po dotarciu do Knyszyna. Być może jego śmierć przyspieszyła zawleczona z Krakowa zaraza, która wkrótce zapanowała na Podlasiu, zbierając tam swoje śmiertelne żniwo. Być może miały w tym swój udział magiczne napoje i napary, którymi raczyły króla znachorki.

Po raz kolejny Mniszchowie wykorzystali monarchę, gdy ten umierał. Władca potężnego państwa konał w samotności i opuszczeniu, w dodatku poniżony przez swych dworaków. Ci, zamiast swym panem i dobrodziejem, zajęli się rabunkiem królewskich skarbów. Przodowali w tym bracia Mniszchowie, którzy bez skrupułów złupili umierającego króla. Monarcha konał odarty przez nich z kosztowności i godności. Warto zacytować kilka fragmentów wspomnień świadków gorszących scen, jakie miały miejsce w Knyszynie.

„Zaledwie znaleźli się ludzie, co by koło zwłok zmarłego króla mieli staranie, bo pozmykali najpoufalsi królewscy ulubieńcy". "Taki okropny widok przedstawiał nieboszczyk, iż nie było czym przykryć nagi trup jego"- pisał Świętosław Orzelski (1549-1598) – polski historyk i kronikarz. Według Orzelskiego, "biskup krakowski kazał zrobić całun na ten użytek, a doktor Fogelweder włożył na ciało zmarłego złoty pierścień z kosztownym kamieniem i łańcuch złoty z krzyżem". Zachowały się zeznania Mikołaja Konarskiego, który był dowódcą straży w knyszyńskim zamku. Opowiadał, że sześć dni po śmierci króla Jerzy i Mikołaj Mniszchowie prosili go, aby "szkatułę przez sześciu sług ledwo udźwigniętą w swoim sklepie przechował". Stamtąd kufer został w tajemnicy wywieziony. Konarski dodał też, że słyszał od naocznych świadków, „iż słudzy Mikołaja Mniszcha w nocy po śmierci królewskiej wynosili wory naładowane z łożnicy królewskiej na podwórze" (za: Piotr Biziuk http://www.wspolczesna.pl/magazyn/art/5646592,marny-koniec-ostatniego-z-jagiellonow,id,t.html).
I jeszcze jedna forma rabunku: okazało się, że konający król podpisał mnóstwo dokumentów z nadaniami dóbr. Prawdopodobnie podpis składał nieświadomie in blanco albo "prowadzoną przez drugich ręką kreślił nadania pięćdziesiąt tysięcy złotych rocznego dochodu czyniące".
Co ciekawe, właśnie w 1572 roku Mikołaj Mniszech otrzymał w dzierżawę Radzyń na pięć dożywoci (bez płacenia podatków), a miało to być formą rekompensaty za 50 tys. zł długu, jakie ponoć miał zaciągnąć monarcha u Mikołaja...

Zachowały się świadectwa bezpośrednich świadków opisywanego wydarzenia. Jak to możliwe? Wkrótce po śmierci ostatniego Jagiellona – w 1573 roku zebrał się sejm elekcyjny, który zajął się też sprawą rabunku dóbr królewskich. Świadkowie mający na świeżo w pamięci wspomniane wypadki, stawili się przed powołaną przez sejm komisja śledczą i opowiadali o tym, jak Mniszchowie wynosili z komnat królewskie skarby. Niestety, komisji zabrakło determinacji w dochodzeniu do prawdy i wyciąganiu konsekwencji, a choćby w domaganiu się zwrotu kosztowności. Może okolicznością sprzyjającą Mniszchom był fakt, że sejm musiał zająć się ważniejszą sprawą – sukcesją tronu, a byli też i tacy, którzy zbagatelizowali sprawę. Lekceważono grzechy sług, naciskano, by „dla pamiątki króla rzecz cała Mniszchom odpuszczoną była, rzecz cała poszła w niepamięć". Dziwne to argumenty. A może po prostu Mniszchowie mieli czym zapłacić lobbystom?
W każdym razie złodziejom się upiekło, sprawa się rozmyła, a Mniszchowie mogli korzystać ze zrabowanych dóbr.

A, i jeszcze jedno: zasponsoworwał lot Twardowskiego na Księżyc

Dla zatarcia śladów postanowili usunąć niewygodnego świadka ich knowań - mistrza Twardowskiego. Zlecili zabójstwo wspólnika-czarnoksiężnika. Twardowski wyczuł niebezpieczeństwo, będąc w drodze do Węgrowa (może do Knyszyna), schronił się w Wysokiem Mazowieckiem. Na nic się to zdało. Mniszchowscy siepacze dopadli go i zabili w pobliskiej miejscowości Mystki-Rzym, gdzie miała znajdować się karczma. Stąd Twardowski trafił do ballady Mickiewicza "Pani Twardowska" ("Ta karczma Rzym się nazywa. Kładę areszt na waszeci"). Legenda posłała go na Księżyc. Można powiedzieć więc, że Mniszchowie „zasponsorowali” pierwszą wyprawę na Srebrny Glob – w dodatku na kogucie, jak to przedstawia podanie.
Prawda była więc bardziej brutalna.
Jak widać, dwudziestokilkuletni Mniszchowie mieli sporo za uszami. Nie brakło im pomysłowości ani tupetu w oszukiwaniu innych, nawet gdy chodziło o władcę potężnej monarchii, jaką była wówczas Rzeczpospolita. Cierpieli jedynie na deficyt sumienia. Swoją drogą ciekawe, jak potraktowałyby ich współczesne sądy (por. Hanna Widacka, http://www.wilanow-palac.pl/pogrzeb_ostatniego_jagiellona.html).

 Grzech.... i ekspiacja?

Jakie były losy złodziei? Jerzemu cała sprawa nie przeszkodziła w robieniu dalszej kariery. W lutym 1574 roku, podczas pogrzebu Zygmunta Augusta, to krajczy koronny Jerzy Mniszech paradował w orszaku „na pysznym zbrojnym koniu”, w królewskiej zbroi – reprezentując władcę. Sprawki z przeszłości nie zniechęciły do niego Mikołaja Tarło – sekretarza królewskiego, który oddał mu rękę córki Jadwigi. Jerzy miał z nią 8 dzieci. Wraz ze swą córką Maryną zasłynął z udziału w tzw. dymitriadach. Zmarł w 1613 – może ze zgryzoty, Maryna w 1615 r.
O dalszych losach Mikołaja – starosty radzyńskiego, wielka historia milczy. Wiadomo tylko, że ożenił się z Zofią z Działyńskich herbu Ogończyk (1566-?) - siostrą dyplomaty Pawła, z którą zostawił potomstwo, m. in. Andrzeja (?-1653), kuchmistrza koronnego. Nie całkiem usunął się w cień, skoro posłował z województwa lubelskiego na sejm inkwizycyjny w 1592 r. Mikołaj Mniszech zmarł w 1597 roku.

Radzyńskie mauzoleum, kościół - perła renesansu lubelskiego  i palazzo in fortezza

Dla niego i jego żony zbudowany został piękny nagrobek w murowanej kaplicy istniejącej wcześniej (według innych badaczy dobudowanej specjalnie dla Mniszchów) przy jeszcze wówczas drewnianym kościele pw. Zwiastowania NMP, obecnie świętej Trójcy. Do dziś stanowi najcenniejszy element architektoniczny kościoła i przykład jednego z najwspanialszych nagrobków manierystycznych w Polsce!

Wiadomo, że żona Mikołaja przywróciła radzyńskie kościoły katolikom. Kościół Zwiastowania NMP katolicy odzyskali w 1583 roku, a na początku XVII w. Zofia odnowiła kościół pw. Świętej Trójcy – tę pierwszą radzyńską świątynię, która znajdowała się na miejscu obecnej kaplicy pw. Aniołów Stróżów przy ul. Sitkowskiego.
W 1612 najprawdopodobniej trzeci brat Mniszchów – Jan, starosta łukowski, który nie robił kariery dworskiej, zaczął wznosić murowany kościół na miejscu drewnianego (obecnie pw. Trójcy Świętej), który jest wotum przebłagalnym za grzechy rodziny. Jednak fundator zmarł w tym samym roku. Rok później życie zakończył Jerzy. Budowa ciągnęła się prawie 30 lat, została ukończona w 1641 roku prawdopodobnie już przez syna Jerzego – Stanisława Bonifacego Mniszcha. Konsekracja świątyni odbyła się w 1644 roku.
Dziś kościół jest wybitnym przykładem renesansu lubelskiego, stanowi nie tylko piękną świątynię, ale również swego rodzaju muzeum, w którym zgromadzone zostały pamiątki świetnej przeszłości miasta (kościołowi poświęcony został osobny rozdział niniejszej książki).
Za panowania Mniszchów dwukrotnie został przebudowany radzyński pałac. Wzniesiony jako średniowieczna warownia, rozrósł się i przybrał cechy renesansowej palazzo in fortezza (więcej szczegółów w rozdziale o Pałacu Potockich).
W 1653 roku zmarł syn Mikołaja – Andrzej, kuchmistrz koronny. Po jego śmierci dobra radzyńskie wróciły do królewszczyzn.
Czy na rozbudowę pałacu Mniszchowie wydali pieniądze skradzione umierającemu Zygmuntowi Augustowi? Być może… Być może nie wszystkie...
Rekonesans archeologiczny przeprowadzony w 2017 r. w kryptach kościoła pw. Świętej Trójcy nie doprowadził do znalezienia szczątków Mniszchów. Wyjątkowy nagrobek manierystyczny znajdujący się w kaplicy północnej (Matki Boskiej Różańcowej) wskazywałby, że Mikołaj Mniszech (+1597) i jego żona - Zofia z Działyńskich zostali pochowani w Radzyniu – choć nie jest to oczywistością. Kierująca pracami prof. Małgorzata Grupa nie wyklucza, że ich szczątki mogą się znajdować w niższej warstwie ziemi. …. A może podzieliły los innych szczątków, które np. składano do ossuariów, by zrobić miejsce na kolejne pochówki?

Anna Wasak

Jesli są Państwo ciekawi innych frapujących historii o Radzyniu - zachęcam do lektury mojej książki "Radzyń Podaski - wielka historia małego miasta", której kolejne wydanie właśnie się ukazało (jest dostępna m.in. w Punkcie Informacji Turystycznej - Pałac Potockich, dawna Izba Regionalna).

 

7b Jan Matejko Wywołanie ducha Barbary Radziwiłłówny Matejko

Jan Matejko: "Wywolanie ducha Barbary Radziwiłłówny" (Mikołaj Mniszech stoi za fotelem, Jan Twardowski pierwszy z prawej).

 

8a Jan Matejko Smierc Zygmunta Augusta w Knyszynie

Jan Matejko: "Śmierć Zygmunta Augusta w Knyszynie" (Mikołaj Mniszech u dołu z lewej strony, tyłem do widza buszuje w skrzyni z kosztownościami).