Kościół pw. Świętej Trójcy w Radzyniu jest nie tylko obiektem sakralnym, wyjątkowym skarbem architektury, ale również stanowi swoiste muzeum, w którego wnętrzu zgromadzone i wyeksponowane są wysokiej klasy dzieła sztuki. Badania archeologiczne przeprowadzone w kryptach w kwietniu bieżącego roku pokazały, że i tam znajdują się cenne obiekty, będące świadectwem wielkiej przeszłości miasta.
Konferencja podsumowująca wiosenny rekonesans zrealizowany przez grupę naukowców związaną z Uniwersytetem Mikołaja Kopernika w Toruniu odbyła się 16 września w sali parafialnej.
Znalezisko okazało się na tyle bogate, że prof. Małgorzata Grupa twierdzi, iż w przyszłości będzie można wydobytymi z podziemi eksponatami wypełnić kilka sal muzealnych, i na tyle ważne, że stanie się tematem pracy doktorskiej.
Można się było o tym naocznie przekonać naocznie. Na wystawie towarzyszącej konferencji znalazły się eksponaty wydobyte z krypt – także radzyńskich - częściowo zrekonstruowane i zakonserwowane: kobiecy jedwabny płaszcz, pas kontuszowy, dziecięcy bucik, poduszeczka, stuła ... W kryptach radzyńskich znaleziono także dwa czechmany ( był to XVIII-wieczny strój męski, podobny do żupna - szczegóły poniżej), co archeolodzy uważają za szczególnie ważne znalezisko, bo świadczące o popularności polskiego stroju narodowego.
Kościół Świętej Trójcy sercem Radzynia
Na spotkanie licznie przybyli przedstawiciele świata nauki, sztuki, kultury, władz samorządowych, instytucji oświatowych. Z wykładami wystąpili: Dorota Dzięga z Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Lublinie Delegatura w Białej Podlaskiej, dr Tomasz Dudziński reprezentujący Grajewską Izbę Historyczną, dr hab. Małgorzata Grupa – z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, dr hab. Wiesław Nowosad reprezentujący Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu, dr Joanna Kowalik-Bylicka z Archiwum Państwowego w Lublinie Oddział w Radzyniu Podlaskim oraz Dominika Leszczyńska (Stacja Muzeum w Warszawie). Całość poprowadził Mariusz Barszcz z Białegostoku.
Ks. kan. Andrzej Kieliszek – inicjator i główny organizator konferencji podkreślił na wstępie, że kościół Świętej Trójcy stanowi serce Radzynia, jest przestrzennie i historycznie związany z Pałacem Potockich. - W kryptach zostały pochowane osoby ważne dla lokalnej społeczności, mamy powinność je zauważyć i oddać im szacunek poprzez troskę o ich groby, które zastaliśmy zdewastowane – mówił proboszcz najstarszej radzyńskiej parafii.
Zdradził też swoje plany na przyszłość związane z kryptami i odkrytymi w nich obiektami: - Marzy mi się, by te krypty w przyszłości zagospodarować, udostępnić dla zwiedzających. Wyznał też, że myśli o zrekonstruowaniu budynku istniejącego przed wojną na placu przykościelnym u zbiegu ulicy Ostrowieckiej i Warszawskiej, zburzonego w czasie nalotów we wrześniu 1939 roku. - To byłoby idealne miejsce na wyeksponowanie archeologicznych skarbów wydobytych z kościelnych krypt.
Droga archeologów do Radzynia
Cykl wykładów rozpoczęła Dorota Dzięga, która przedstawiła przebieg i efekty pierwszego naukowego otwarcia krypt, przeprowadzonego 2005 roku przy okazji remontu kościelnej posadzki. Te badania, przeprowadzone przez grupę konserwatorską, która dokonała oględzin, opomiarowania i zinwentaryzowania zawartości dwóch krypt: spod kaplic Matki Bożej (północnej) i Pana Jezusa (południowej), zostały zwieńczone notatką opublikowaną m.in. w "Wiadomościach Konserwatorskich". - Celem oględzin było wykonanie podstawowej dokumentacji przydatnej do dalszego badania obiektu i prac remontowych. Założenia i opis były zasadne, przyniosły efekt w postaci kolejnych badań – spuentowała swoją wypowiedź Dorota Dzięga.
Grupa naukowców z Torunia w latach 2012-14 prowadziła prace w kryptach kościoła w Szczuczynie – głównej siedzibie rodu Szczuków, gdzie pochowany został Stanisław Antoni Szczuka, właściciel Radzynia w latach 1680-1710. Odnaleźli tam szczątki Szczuki i jego trzech synów, zmarłych w młodym wieku. Powstało pytanie: Gdzie jest jego żona Konstancja? Jak wynikało ze źródeł (korespondencji małżonków) - Konstancja nie lubiła Szczuczyna, wolała mieszkać w Radzyniu.
Na – jak się okazało - właściwy trop wpadł dr Tomasz Dudziński - dyrektor Centrum Kultury w Grajewie i członek ekipy prof. Małgorzaty Grupy, który odnalazł informację o kryptach kościoła pw. Świętej Trójcy w Radzyniu. Szczególną uwagę zwrócił na znajdującą się w jednej z nich datę 1733, gdyż jest to rok śmierci Konstancji z Potockich Szczuczyny. Dodatkowym motywem skłaniającym naukowców do zbadania podziemi radzyńskiego kościoła była informacja o wyjątkowych dekoracjach ściennych w tej krypcie.
Po odnalezieniu wspomnianej notatki, dzięki zaangażowaniu Mariusza Barszcza i życzliwości proboszcza parafii ks. Andrzeja Kieliszka, trafili do Radzynia.
Co oddały krypty...
Co archeologowie zastali w kryptach? Na pierwszy rzut oka "jeden wielki bałagan": trumny pootwierane, większość we fragmentach, porozrzucane, przemieszane szczątki ludzkie. Jednak, jak uspokoił kolejny prelegent dr Tomasz Dudziński – taki stan jest charakterystyczny dla krypt pod kościołami.
Najbardziej oryginalna jest krypta pod kaplicą Pana Jezusa (południową) ze względu na bogatą dekorację malarską w postaci tańca śmierci. Tu archeologowie potwierdzili datę umieszczoną na ścianie – 1733, odnaleźli podpis "Michał Arent" prawdopodobnie wykonawcy dekoracji. Oprócz tego odnaleźli katafalk, na którym stoją dwie trumny: jedna ze szczątkami kobiety – najprawdopodobniej Konstancji z Potockich Szczuczyny, druga jest trumną dziecięcą. O tym, że odnaleźli trumnę Konstancji, świadczy nie tylko starannie przygotowana krypta, ale także wybite ćwiekami na szczycie trumny inskrypcje określające datę śmierci - 7 marca AD 1733, oraz litery KS PWXL, które zostały rozszyfrowane jako Konstancja Szczuka Podkanclerzyna Wielkiego Xięstwa Litewskiego.
W trakcie prac znaleźli cenne dla siebie skarby. - Nie jest to złoty pociąg, nie ma tam złotych monstrancji, kielichów, ale są elementy wyposażenia grobowego, ubiorów (bucik dziecięcy, but z oderwaną cholewą, fragmenty wstążek, kawałki materiałów, czechman, pas kontuszowy) – wskazuje Tomasz Dudziński.
Podczas kwietniowego rekonesansu grupa archeologów rozpoczęła prace inwentaryzacyjno – porządkowe. Uporządkowali krypty, zebrali luźne szczątki, zinwentaryzowali zawartość trumien. Olejne działania podejmie zespół interdyscyplinarny, który zajmie się opisem i interpretacją znaleziska.
„Mamy rewelacyjną historię” – o dawnych pochówkach
Wiele ciekawych informacji na temat zwyczajów związanych z dawnymi pochówkami przekazała w niezwykle barwny, obrazowy sposób prof. dr hab. Małgorzata Grupa. Przede wszystkim zaznaczyła, że celem prowadzonych badań nie są krypty same w sobie – chodzi o odkrycie, poznanie historii danego miejsca, a pośrednio – Polski. Prof. M. Grupa od 20 lat bada pochówki, rekonstruuje stroje, robi ich kopie i na ich podstawie organizuje pokazy mody z epoki.
Czego można się dowiedzieć o historii, obyczajach, na podstawie badania takich krypt jak radzyńskie i zestawienia ich ze źródłami archiwalnymi?
Strój odzwierciedlał pozycję społeczną, ściśle określone i bardzo szczegółowe były też przepisy dotyczące pochówków. Tylko nieliczni mogli być ubrani do trumny w jedwab, innym należały się stroje z lnu, bawełny i wełny. W kondukcie mogła iść określona liczba osób, na stypach – w zależności od pozycji społecznej, zamożności zmarłego – można było podawać potrawy i napoje w określonej liczbie i jakości. I nie były to tylko puste przepisy. Egzekwował je komornik, który sprawdzał, czy wszystko jest zgodne z prawem – zaglądał do trumny, liczył żałobników, kontrolował stypę, a gdy odkrył nieprawidłowości - karał podatkami, które wpływały do kasy miasta lub właściciela miejscowości.
Te zasady sprawiły, że w niewielu trumnach zachowały się stroje, bo w normalnych warunkach kilka stuleci może przetrwać tylko jedwab. Jednak ponieważ w kościołach byli chowani najbogatsi, należący do elity społecznej, stąd tu zachowało się najwięcej materiału do badań dla archeologów.
I jeszcze inna konkluzja wynikająca z badania grobów: olbrzyma śmiertelność dzieci. - Do połowy XIX wieku na dziesięć urodzeń tylko trzy osoby miały szansę dożyć wieku dojrzałego. Siedmioro dzieci umierało w okresie okołoporodowym oraz w wyniku chorób wieku dziecięcego.
Prof. Małgorzata Grupa od 20 lat bada, rekonstruuje dawne stroje. Szczególnie interesuje ją pielęgnowanie tradycji stroju polskiego. Jak się okazuje, jeszcze na początku XIX wieku, już w dobie niewoli narodowej, na wschodzie Polski przeważał strój narodowy, do podobnych wniosków prowadzi badanie krypt radzyńskiego kościoła.
Profesor zwróciła uwagę, że źródłem informacji o strojach z epoki jest również nagrobek Mniszchów.
- Mamy rewelacyjną historię. Takie miejsca jak Radzyń, Szczuczyn opowiadają nam przeszłość, jakiej absolutnie nie znamy. Mam nadzieję, że te badania przyniosą nam tak dużą ilość informacji, że będziemy mogli ją z całym zespołem opowiedzieć barwniej i pokazać w kulturze materialnej – podsumowała swoje wystąpienie prelegentka.
Na początku byli Mniszchowie....
O początkach parafii, historii radzyńskiego kościoła i jego fundatorach mówił prof. Wiesław Nowosad z Instytut Historii i Archiwistyki Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu.
Pierwszy kościół drewniany pw. Świętej Trójcy – ufundowany przez Cebulków w II poł. XV wieku - znajdował się na Kozimrynku (prawdopodobnie w miejscu obecnej kaplicy Aniołów Stróżów przy ul. Sitkowskiego). Obecny został wymurowany w pierwszej połowie XVII wieku przez rodzinę Mniszchów, która dzierżawiła wówczas dobra radzyńskie, i której przedstawiciele mają w kościele wspaniały nagrobek, uznany za jeden z najwspanialszych nagrobków manierystycznych w Polsce. Prof. Wiesław Nowosad prezentował najstarsze zachowane dokumenty, w których m.in. znalazł się opis kilkudziesięciu lat administracji rodziny Mniszchów. Jak się okazuje, wokół początków kościoła i parafii narosło wiele pytań, na które badacze nie znajdują odpowiedzi: kto konkretnie był fundatorem i budowniczym kościoła, kiedy zakończył się wpływ arian w Radzyniu, pod których władaniem były dwa ówczesne kościoły, kto przywrócił świątynie katolikom?
Kto został pochowany w kryptach?
Z kolei dr Joanna Kowalik-Bylicka dokonała próby identyfikacji osób pochowanych w trumnach odnalezionych w kryptach. Pochówki w kryptach trwały ponad 200 lat (od przełomu XVI i XVII do początków XIX wieku ). Na pewno znajdowały tu miejsce ostatniego spoczynku osoby znaczące dla społeczności miasta i parafii. - Początkowo chowano tu duchownych związanych z parafią, właścicieli majątków, fundatorów, kolatorów, członków ich rodzin, osoby zasłużone dla miasta, członków cechów, bractw, tych, których było stać. Pozostali znajdowali miejsce wiecznego spoczynku w grobach ziemnych na cmentarzu wokół kościoła – wyjaśniała prelegentka.
Na podstawie zachowanych na trumnach dat, inicjałów i innych inskrypcji dr Joannie Kowalik-Bylickiej udało się zidentyfikować kilka trumien. Okazało się, że jest wśród pochowanych w radzyńskich kryptach jest Antoni Radomyski (napisy: AR 1813, właściciel Brzostówca, sędzia Trybunału Siedleckiego, zmarł w Radzyniu pod nr 1, czyli w pałacu), Tadeusz Czerski - właściciel Bork, Józefa Stodolnicka żona dzierżawcy Białej, a także dzieci, m.in. Antonina Bronisława Zaołoziecka (zmarła w 1838 roku w wieku lat 3 córeczka doktora medycyny). Poszukiwania w archiwach pozwoliły nie tylko zidentyfikować – z dużym prawdopodobieństwem – spoczywających w kryptach, ale także odnaleźć wiele ciekawostek związanych zdanymi osobami, ich rodzinami. W testamentach i inwentarzach zostawionego majątku można znaleźć stwierdzenia o pochowaniu przy kościele, informacje o kosztach, stroju, nabożeństwie, pogrzebie, świecach. Prelegentka podkreśliła, że ustalenie osób pochowanych w kryptach wymaga dalszych badań w kryptach i archiwaliach,a uzyskane informacje układają się w opowieść o mieszkańcach Radzynia i okolicznych miejscowości należących do parafii. - P Te badania pokazują, że nie da się oddzielić historii parafii od historii miasta, jak nie da się oddzielić losów ludności od kościoła. Jedna historia przenika się z drugą – puentuje swe wystąpienie dr Joanna Kowalik-Bylicka.
Radzyński taniec śmierci: „To musiało robić niesamowite wrażenie”
Historyk sztuki Dominika Leszczyńska omówiła motyw tańca śmierci, jaki znajduje się także w południowej krypcie kościoła. Na wstępie wskazała jego przykłady z malarstwa zachodniego (Niemcy, Włochy), także polskiego z różnych regionów kraju, począwszy od pierwszego takiego obrazu w kościele oo. bernardynów w Krakowie, skończywszy na obiektach z terenu diecezji siedleckiej. - Sposób przedstawienia tańca śmierci w krypcie radzyńskiego kościoła w porównaniu z omówionymi przykładami jest uproszczony. Radzyńskie kostuchy nie prowadzą zmarłego za rękę, ale groźnie wymachują swoimi atrybutami: klepsydrą, siekierą, kosą i łopatą; korona na głowie jednej postaci pokazuje, że władza, zaszczyty, są na nic wobec nieuchronności śmierci - mówiła Dominika Leszczyńska. Zwróciła też uwagę na inny aspekt: - Umieszczenie dwóch kościotrupów po obu stronach świetlika obwiedzionego czarnym pasem robi wrażenie, że są one strażnikami bramy wieczności, strzegącymi przejścia do innej rzeczywistości. Poza tym, gdy ktoś okazjonalnie wszedł do krypty, oświetlając ciemne, mroczne wnętrze ruchomym płomieniem lampki, świecy czy pochodni, mógł mieć wrażenie, że kościotrupy rzeczywiście tańczą. Musiało to robić niesamowite wrażenie – podsumowała Dominika Leszczyńska.
Na tym nie koniec....
Spotkanie zakończyło się dyskusją. Na wstępie prof. Małgorzata Grupa przedstawiła swego doktoranta – Sebastiana Nowaka, który zdecydował się na pisanie doktoratu z krypt radzyńskich. - Znając dotychczasową jego pracę, mam nadzieję, że Radzyń będzie opracowany dokładniej niż inne miejscowości.
Następnie głos zabrali: Marcin Czyżak – przedstawiciel marszałka województwa lubelskiego Sławomira Sosnowskiego, obiecał przekazanie treści konferencji, zadeklarował przychylność władz wojewódzkich. Józef Korulczyk zaproponował publikację materiałów konferencyjnych w Radzyńskim Roczniku Humanistycznym. Burmistrz Radzynia Jerzy Rębek podziękował organizatorowi, ks. Andrzejowi Kieliszkowi, wyraził słowa uznania naukowcom za wielkie dzieło odkrywania historii miasta, przypomniał, że miasto po przejęciu Pałacu Potockich stara się o środki na rewitalizację zespołu pałacowo-parkowego. Podkreślił ogromną rolę Janusza Maraśkiewicza za wielkie zaangażowanie w sprawę przywrócenia świetności zabytkom Radzynia. Wyraził wolę współdziałania ze wszystkimi, którzy pragną odkrywać piękno polskiej ziemi i kultury.
Archeolodzy zapowiadali, że wrócą do Radzynia zimą 2018 roku – na przełomie lutego i marca. Być może wtedy uda się zbadać dokładniej kolejne warstwy i odnaleźć szczątki Mikołaja Mniszcha juniora, którego nagrobek znajduje się w kaplicy. To byłaby prawdziwa rewelacja. Dlaczego? O tym opowiem w niedalekiej przyszłości.