W ostatnich tygodniach nasze miasto nawiedziły dwie klęski żywiołowe: wichura, która powaliła kilkadziesiąt drzew w mieście, i ulewa, która spowodowała sparaliżowanie wielu ulic i zalanie piwnic, tak że straż pożarna musiała interweniować kilkadziesiąt razy. Łączą się z tym spore straty materialne, choćby ze względu na to, że w podpiwniczeniach wiele osób ma kuchnie, pralnie.
I o ile trudno zapobiec skutkom wichury, o tyle szkody spowodowane ulewami można zminimalizować. - Niestety, większość ulic budowanych kilka - kilkanaście lat temu nie ma instalacji odwadniających. Nie pomyślano, że niewielka, wybetonowana przestrzeń, zalewana olbrzymią masą deszczu, spowoduje, że ludzie będą mieli zalane piwnice – mówi burmistrz Jerzy Rębek. - Stworzenie systemu odwadniania miasta to palące zadanie na kolejną kadencję samorządową - dodaje. Początek już został zrobiony. - Podjęliśmy wysiłek przebudowy ulicy Sitkowskiego (choć jest to ulica powiatowa), gdzie powstanie najpierw instalacja odwadniająca, potem zostanie położona nowa nawierzchnia. Ostatnie opady udowodniły, że jesteśmy bezradni wobec żywiołu , bo nie istnieje infrastruktura, która pozwoliłaby na uchronienie wielu miejsc w Radzyniu przed zalaniem domostw. Nasze ulice i osiedla: Satuń, XXX-lecia, ul. Żeromskiego, ul. Słowackiego, Warszawską trzeba spiąć do jednego systemu odwadniania miasta. Dlatego zadanie trzeba realizować systemowo: zaczynamy od przebudowy ulicy Sitkowskiego – jednej z głównych arterii Radzynia, potem należy się zająć ul. Warszawską. Od tego rozpocząć budowę systemu odwadniania miasta. Chcę się tym zająć i w tym celu nawet przejmować drogi powiatowe, aby przeprowadzić gruntowną modernizacje ulic w mieście. Ale to wymaga ogromnych kosztów, dlatego musimy obecnie naszą uwagę skoncentrować na tym, a nie działaniach, które służą wąskiej grupie ludzi, nie są pilnymi potrzebami.