Kocha duże płaszczyzny i zdecydowane kolory. Farby grubo kładzie na płótno szerokim pędzlem. Obrazy malowane z rozmachem są niezwykle ekspresyjne, niosą duży ładunek emocjonalny. Mówią o bujnej wyobraźni autorki i nawet gdy mają uproszczoną formę, wprost krzyczą ze ścian (Pieta) albo opowiadają emocjonującą historię (Współlokator).
Co jeszcze można dostrzec w obrazach Heleny Stiasny? Malarka jest nie tylko żywiołowa, ale także ciekawa człowieka i wrażliwa, co uwidacznia się zarówno w pokaźnych rozmiarowo pracach jak i kameralnych portretach, których jest na wystawie wiele, szczególnie autoportretów. - Z tymi drugimi sprawa jest prostsza – tłumaczy – bo niełatwo jest znaleźć modela, który zgodziłby się cierpliwie pozować kilka godzin, a malarz jest dla siebie do dyspozycji na zawołanie. To po pierwsze. Po drugie: nie grymasi, gdy zobaczy efekt. Po trzecie: malowanie siebie to sposób na spojrzenie do własnego wnętrza, forma analizy psychologicznej. Dlatego na wystawie można oglądać jedną twarz w kilkunastu odsłonach – w różnych technikach, tonacjach barwnych, bo chodzi nie tylko o oddanie zewnętrznej formy, ale przede wszystkim stanów psychicznych.
Helena potrafi również pięknie opowiadać o sztuce. Zachwyciła się radzyńskim pałacem, a efektem fascynacji stała się praca napisana na Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie „Pałac Potockich w Radzyniu Podlaskim. Zapomniane dzieło polskiego rokoka. Historia i czasy współczesne”. Skrócona wersja pod tytułem: „Najbardziej subtelny, elegancki, wyrafinowany zespół pałacowy” (tytuł mówi prawie wszystko) opublikowana została w Biuletynie Informacyjnym Miasta Radzyń nr 13 (60) z 20 sierpnia 2018 r.
Malarstwo Heleny Stiasny (rocznik 1997, warszawianka, studentka ASP) można (i warto) oglądać do 29 stycznia w galerii Oranżeria w zespole pałacowo-parkowym w Radzyniu. Z wystawy można wynieść nie tylko silne wrażenia, ale również kartki pocztowe, na których wydrukowane są prezentowane w galerii obrazy.
Fot. Tomasz Młynarczyk