Na styczniowej sesji wrócił temat zagospodarowania radzyńskiego zalewu. Miasto ma plany na ten teren: w przyszłości wokół zalewu powstanie ścieżka przyrodniczo-krajoznawcza. Rozpoczęcie tej inwestycji wymaga jednak uporządkowania problemu własności terenu wokół "Cegielni", stworzenia planów i znalezienia pieniędzy. Nie może być zrealizowana natychmiast.
Nie cały teren należy do Miasta
Fragment terenu nad zalewem nie należy do Miasta. W 2006 roku ówczesny burmistrz sprzedał zakładowi "Lider" ok. 23 ary gruntu leżącego na południowej stronie zakładu produkcyjnego i obejmującego część zalewu. Na początku października - 9.10.2017 r. Miasto zwróciło się z propozycją odkupienia tego terenu. "W najbliższej przyszłości zamierzam wybudować wokół "Cegielni" ścieżkę przyrodniczo-krajoznawczą, która zostanie wykonana z użyciem ekologicznych materiałów- drewna. Państwa nieruchomość usytuowana jest na trasie projektowanej przez Miasto ścieżki przyrodniczej i w związku z tym uprzejmie proszę o rozważenie kwestii sprzedaży ww. nieruchomości na rzecz Miasta". Pismo to dotychczas pozostało bez odpowiedzi.
Jakie koszty?
- Inwestycja ta wymagałaby poniesienia ok. 1 mln zł kosztów. Trzeba zacząć od projektów technicznych, instalacji elektrycznych, infrastruktury drogowej. W następnej kolejności można mówić o wnioskach o dotacje – informował burmistrz, odpowiadając na interpelację Jakuba Jakubowskiego. Dodać należy, że wspomniany 1 milion złotych to koszt zagospodarowania otoczenia, a nie stworzenia w tym miejscu kąpieliska.
Radny na sesji proponował, by wrócić do tematu, korzystając z projektu Ministerstwa Sportu i Turystyki „Otwarte strefy aktywności”. - Minister sportu w wyjątkowych przypadkach w ramach tego programu może pospieszyć z pomocą rzędu 70 tys. zł. Obecnie miasta nie stać na rewitalizację zalewu, nie znajdziemy środków własnych na realizację takiego przedsięwzięcia. Dlatego postulat o wniesienie do Ministerstwa Sportu takiego wniosku nie wchodzi w rachubę, wnoszenie tego tematu jest obecnie bezprzedmiotowe – wyjaśniał burmistrz Jerzy Rębek.
Chodzi o miejskie priorytety, a nie prowizorki
- W mieście jest bardzo wiele problemów, z którymi mieszkańcy borykają się na co dzień. Ich rozwiązanie to praca na dziesiątki lat - na kolejne kadencje i na grube miliony złotych. Obecny proces inwestycyjny, jaki prowadzimy w mieście, jest jednym z najlepszych, najbardziej efektywnych w ostatnich latach. Staramy się rozwiązywać problemy nagromadzone od dziesięcioleci – systematycznie, skutecznie i trwale, by nie trzeba było za kilka lat wracać do tematu, poprawiać, łatać. Wy też, Państwo Radni, bierzecie w tym udział i uważam, że trzeba trwać w takim nastawieniu na tworzenie współnego dobra.
Kto manipuluje
W odpowiedzi na wypowiedź Jerzego Rębka radny Jakubowski aroganckim tonem beształ Burmistrza, zarzucając mu manipulację. Wmawiał, że mówiąc o dużych kosztach rewitalizacji, ma na myśli nie otoczenie cegielni, ale sam zalew: - Panie burmistrzu, ja pragnę pana wyprowadzić z błędu, to nie jest mój projekt. Pan usilnie twierdzi, że chodzi o modernizację zalewu, tutaj pan celowo manipuluje... chodziło o miejsce rekreacji na nabrzeżu zalewu – mówił rany. A należy powtórzyć, że 1 milion złotych to koszt zagospodarowania otoczenia, a nie stworzenia w tym miejscu kąpieliska, co jest odrębnym tematem, który znają starzy mieszkańcy miasta.
Nie po raz pierwszy radny Jakub Jakubowski zarzuca bezzasadnie burmistrzowi manipulacje. Trzeba przypomnieć wypowiedzi radnego Jakubowskiego, który na łamach "Wspólnoty" (nr 42 z 17-23 października 2017 r.) zarzucał burmistrzowi manipulowanie wynikami referendum w sprawie budżetu obywatelskiego, czego dowodem miała być duża frekwencja w ostatnich dniach głosowania. Tymczasem w numerze 45 tego tygodnika (z 7-14 listopada ub. r.) jeden z mieszkańców ulicy Podlaskiej szczycił się tym, że w ostatnich dniach mobilizował mieszkańców, namawiając ich do głosowania na ulicę Podlaską i że jego akcja odniosła sukces.