powstanie styczniowePowstanie Styczniowe – narodowy zryw wolnościowy z 1863 r. jest dla Radzynia ważnym wydarzeniem.

Świadczą o tym zarówno historyczne pamiątki – mogiła powstańców przy ul. Powstańców Styczniowych, groby uczestników Powstania Styczniowego na cmentarzu parafialnym, krzyż z kaplicy Pana Jezusa w kościele Świętej Trójcy, przy którym idący do powstania składali przysięgę, ale także upamiętnienia: imię Bohaterów Powstania Styczniowego nadane Szkole Podstawowej nr 1, nazwy ulic: Powstania Styczniowego, Powstańców Styczniowych, Romualda Traugutta, Karola Krysińskiego.

W noc wybuchu Powstania Styczniowego z 22 na 23 stycznia 1863 roku stoczono bitwy w 33 miejscowościach, w tym w Radzyniu Podlaskim. Nasze miasto znalazło się wśród ważnych miejscowości, objętych planem działania podlaskiej organizacji narodowej, opracowanym 5 stycznia 1863 r. w Warszawie. Plan ten zakładał opanowanie traktu brzeskiego i ważniejszych miast leżących w jego pobliżu w celu zdezorganizowania komunikacji między Warszawą a Cesarstwem Rosyjskim i zatrzymania przerzutu wojsk rosyjskich w granice Królestwa Polskiego. W planie było opanowanie Radzynia, Międzyrzeca, Parczewa, Włodawy, Kocka, Kodnia.

Radzyń był miastem niewielkim, ale miał rangę powiatu, tu mieściły się władze administracyjne, sądowe i wojskowe. W powiecie radzyńskim w sumie stacjonowało ponad 2000 żołnierzy i 24 działa. W samym Radzyniu stacjonował sztab 5 brygady artylerii polowej z dowódcą - gen. Kannabichem, 3. gwintowana bateria artylerii z 8 działami, 2. dywizja artylerii z dowódcą ppłk. Mejbaumem, 3. kompania 5. batalionu strzeleckiego oraz sotnia kozaków.

Do ataków na Międzyrzec, Parczew i Włodawę w ogóle nie doszło. Naczelnikiem powstania w powiecie radzyńskim był Bronisław Deskur, właściciel majątku Horostyta, odpowiedzialny także za atak na Radzyń. W samym Radzyniu mieszczan do walki przygotowywał M. Pyrkosz.

Punkt zborny dla oddziałów mających atakować Radzyń wyznaczono na skrzyżowaniu traktu: Wohyń- Parczew -Radzyń. Tu późnym wieczorem 22 stycznia miały przybyć grupy powstańców i stąd ruszyć do ataku na Radzyń.

Deskur podzielił zebranych na trzy grupy. Jedną dowodził on sam i czuwał nad całością. Drugą dowodził Pyrkosz, a trzecią Jasieński.
Przebieg tej historycznej nocy styczniowej opisał Józef Piłsudski. Opowiadanie "Atak na Radzyń"znalazło się w szkolnym podręczniku dla klasy 4. szkoły powszechnej pt. W służbie Ojczyzny". Przypomniał je Artur Rogalski w wydanej przez RaSIL publikacji zawierającej 3 teksty późniejszego Naczelnika na temat Powstania Styczniowego w Radzyniu i powiecie radzyńskim.

Oto przebieg nocy z 22 na 23 stycznia 1863 r. w opisie Józefa Piłsudskiego.

JÓZEF PIŁSUDSKI: ATAK NA RADZYŃ

Dziedzic Horostyty, pan Deskur, musiał prowadzić atak na Radzyń. Po drodze, dla pewności, bo był sam jeden jak palec, zabrał ze sobą Jerzmanowskiego, człowieka starego, kiedyś, w 48-ym roku, za spiski zesłanego na Syberię. Mrok zapadał, mokry śnieg począł sypać. Jerzmanowski został na skrzyżowaniu dróg, Deskur zaś sam udał się na skraj lasu, skąd mógł z dala obserwować Radzyń i spotkać spiskowych mieszczan radzyńskich.

Wszystko stracone – oto pierwsza myśl, która przemknęła przez głowę nieszczęśliwego majora. Włosy mu dębem stanęły na głowi, a język kołkiem w ustach. Miał jednak tyle hartu i odwagi, by straconego, jak mu się wydawało, posterunku nie opuścić. I znowu naczelnik siły zbrojnej parę godzin spędził pod krzakiem w oczekiwaniu swych ludzi.
O 11-ej wieczorem doczekał się swego przyjaciela Jasińskiego, który z Horostyty przyprowadził na punkt zborny stu kilkudziesięciu ludzi i trochę broni: 40 dubeltówek i 100 kos. O 12-ej nareszcie zjawili się dawno oczekiwani mieszczanie z Pyrkoszem i Prądzyńskim na czele, z gołymi rękami, nawet bez siekier. Niektórzy otrzymali kosy, reszta poszła z drągami.

Nowiny z miasta były uspokajające. Oficerowie, w dwóch miejscach zebrani, grali w karty i hulali, żołnierze spali snem sprawiedliwych. Co prawda, wobec braku koni w oddziale panowało przygnębienie, lecz pan major opanował ludzi i wydał rozkazy: "Przede wszystkim wziąć w swoje ręce naczelników" – brzmiało polecenie. Pyrkosz miał prowadzić mieszczan na jedno z mieszkań, gdzie byli zebrani oficerowie. Otoczyć ich, ubezwładnić i postąpić z nimi, jak nakażą oficerowie spiskowi – oto było jego zadanie. Drugiej części oddziału Michałowski miał użyć do ujęcia głównego komendanta wrogów, jenerała Kannabicha, który u oficera żandarmów grał w karty. Wreszcie na główną kwaterę i koszary sam pan Deskur prowadził resztę oddziału: 14 strzelców i 40 kosynierów. Rozpoczyna Pyrkosz, który dla dania sygnału innym, zapalił słomę złożona dla artylerii na rynku. Tak ułożono plan cały i wyprawa ruszyła na miasteczko, migocące w mglistej dali paru świetlnymi punktami. Pyrkosz, który dla dodania sobie animuszu, był sobie trochę podchmielił, zapalił słomę w rynku, otoczył mieszkanie z oficerami i tam, wszedłszy do środka, zwrócił się do zebranych z długą i zawiłą przemową. Major Borodin, najstarszy oficer wśród zebranych od razu wyraził zgodę na propozycje apostoła pokoju, a uśpiwszy jego czujność, wysłał ordynansa po żołnierzy. Po krótkiej chwili pozornego zbratania się wybuchnęła nagle ostra, bezwzględna walka. Sprowadzeni żołnierze wcale nie pokojowo wpadli na Polaków. Zakłuty bagnetami padł Pyrkosz wraz z większością swoich podkomendnych.
Michałowski szybciej sobie poradził z Kannabichem. Ciężko ranny generał i sterroryzowani oficerowie, przy nim obecni, zostali usunięci z pola walki.

Wata główna i straż przy armatach jednym gwałtownym uderzeniem Deskura została rozproszona. Część legła pod uderzeniem kos, reszta rozbiegła się w panicznym strachu. Działa i jaszcze bezbronne stanęły do dyspozycji zwycięzców. Lecz jak je ruszyć z miejsca. Konie były tuż obok w stajni. Lecz żołnierze, widząc, co się święci, już zamknęli drzwi i z różnych otworów zaczęli bezładny, lecz huczny ogień na powstańców, oświetlonych blaskiem płonących w rynku stert słomy.
Jeszcze chwila oporu i rozpaczliwego wysiłku, by zwycięstwo, które się już Polakom uśmiechało, przechylić na swoją stronę.

Lecz już z innej strony szła odsiecz oblężonym Rosjanom. Część piechoty, po załatwieniu się z Pyrkoszem i jego ludźmi, oswobodziwszy oficerów, ruszyła na jedyną teraz siłę polską, walczącą koło stajen artyleryjskich. Zabici i ranni padali gęsto. Wreszcie siła moralna wyczerpała się i wszystko rozprysło się w różne strony.
Deskur z wiernym przyjacielem Jasińskim, zrozpaczeni, pełni zwątpienia o siłach powstania i możliwości powodzenia, sami zostali pod miasteczkiem.
Na punkcie zbornym, wyznaczonym zawczasu w razi niepowodzenia, nie było nikogo.

Źródło: Jacek Pożarowszczyk, Powstanie Styczniowe w powiecie radzyńskim. Walki powstańcze 1863-1864, RaSIL, Radzyń Podlaski 2012.
Atak na Radzyń. Przygotowania w zaścianku. Oprac. Artur Rogalski, RaSIL Radzyń 2013 r.