areszt ubNiepokaźny barak położony przy ul. Warszawskiej 5a w Radzyniu to wyjątkowe miejsce w skali regionu,  może jedno z niewielu takich w kraju. Tu w czasie wojny mieścił się areszt Gestapo, a po wojnie - Urzędu Bezpieczeństwa. - Budynek jest świadkiem tragedii tysięcy osób, którym najpierw Niemcy, a potem komuniści zgotowali piekło na ziemi – mówi prof. Dariusz Magier.  W piwnicach, w których znajdowały się  cele aresztu, zachowały się oryginalne drzwi z judaszami, a na ścianach do dziś widnieją inskrypcje wyryte przez więźniów.

Miejsce kaźni z okresu okupacji niemieckiej

W czasie okupacji w budynku przy Warszawskiej 5 funkcjonowała placówka terenowa lubelskiej Komendy Policji Bezpieczeństwa i Służby Bezpieczeństwa, w skład której wchodziły Policja Kryminalna (Kripo) oraz Tajna Policja Państwowa (Gestapo). W latach 1939-44 przez więzienie mieszczące się w baraku przy Warszawskiej 5A przewinęły się tysiące osób. Byli to zarówno członkowie konspiracji niepodległościowej, jak i ludzie programowo eksterminowani przez hitlerowskie prawo. Jednorazowo mogło tam być przetrzymywanych około 400 więźniów. Część z nich - tych, wobec których prowadzono śledztwa, przetransportowywano na Zamek Lubelski, a stamtąd - jeśli przeżyli - trafiali do obozów koncentracyjnych. Większość jednak była mordowana na miejscu i wywożona w papierowych workach na radzyński kirkut przy ul. Lubelskiej lub zabijana nieopodal – na terenie dzisiejszego osiedla Bulwary. Tam więźniowie sami kopali doły, nad którymi ich rozstrzeliwano. - Nie przeprowadzono dotychczas prac ekshumacyjnych, ale szacuje się, że pochowano tam około tysiąca ofiar – ocenia dr Dariusz Magier, kierownik Archiwum Państwowego w Lublinie Oddział w Radzyniu Podlaskim, szef sztabu radzyńskiego Inspektoratu Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość, autor opracowania: „Areszt Urzędu Bezpieczeństwa w Radzyniu Podlaskim. Dokumentacja naukowa”

Miejsce to upamiętnia kamień z odpowiednią inskrypcją.

Czasy czerwonego terroru

W 1944 r. - jak to było na terenie całej Polski - niemiecką katownię przejął UB, kontynuując w tym miejscu zbrodniczą działalność. Od sierpnia 1944 funkcjonowała tu placówka Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego – komunistycznej policji politycznej, mającej na celu pacyfikację antykomunistycznego podziemia niepodległościowego i sowietyzację społeczeństwa. Przez cele aresztu w latach 1944-56 przewinęło się ok. 1790 osób. W latach 1944-47 byli to głównie żołnierze podziemia antykomunistycznego - AK, potem Zrzeszenia WiN i NSZ i opozycji politycznej, osoby udzielające im wsparcia, dezerterzy z LWP, poborowi uchylający się przed służbą wojskową. Więźniami byli również pospolici przestępcy. Większość aresztowanych – podobnie jak to było podczas okupacji - po kilku-kilkunastu dniach odsyłano na Zamek Lubelski lub lubelskich siedzib UB.

Dariusz Magier, który na zachowanych w IPN listach więźniów odnalazł 395 nazwisk Żołnierzy Wyklętych, twierdzi, że przez radzyński areszt mogło się ich przewinąć ok. 450. W tym gronie znalazła się większość kadry dowódczej i średniego szczebla AK i WiN Obwodu Radzyń, przebywali tu dowódcy drużyn oraz szeregowi członkowie organizacji niepodległościowych. Okazuje się, że przez areszt przewinęła się cała kadra dowódcza Zrzeszenia WiN, lecz nazwisk oficerów nie odnajdziemy na ścianach cel. - Zapewne dlatego, iż mieli wpojone zasady konspiracji - dodaje D. Magier, podkreślając, że porównał listę z IPN z nazwiskami wyrytymi na ścianach katowni. Okazało się, że niektóre się powtarzały (Hieronim Bylicki, Aleksander Ignaciuk, Stanisław Pociejuk, Wacław Wiącek, Edmund Zabielski, Józef Zając).

Dramat wyryty na ścianie

Były areszt niemieckiej Policji Bezpieczeństwa i Bezpieczeństwa oraz komunistycznego Urzędu Bezpieczeństwa to parterowy, murowany barak, położony na zapleczu kamienicy, która spełniała funkcję budynku administracyjno - biurowego, gdzie na parterze znajdowały się pokoje przesłuchań. Piwnica zachowała swój wygląd z lat 40. i 50. Prowadzą do niej drewniane schody. W ścianach znajduje się siedmioro drzwi prowadzących do poszczególnych cel. Ich powierzchnia liczy od kilkunastu do kilkudziesięciu metrów kwadratowych. Drzwi są oryginalne, wykonane z solidnych desek, wzmocnione metalowym sztabami, co charakterystyczne – posiadają judasze.

W jednych celach ściany pokryte są tynkiem, w innych – czerwona cegła została pobielona wapnem. Szczególnie cenne jest to, że zachowały się na nich wydrapane przez więźniów inskrypcje. Są to nazwiska, czasem tylko inicjały, daty, kreski odliczające dni pobytu, rysunki krzyża, zarysy kościołów, wezwania modlitewne, sentencje.

Badający temat Dariusz Magier na ścianach dwóch piwnic, które mu udostępniono (nr 1 i 6), naliczył 38 napisów personalnych (podpisy, także z datą, nazwą miejscowości), 13 wezwań religijnych, 2 sentencje, 4 daty, 2 nazwy miejscowości.

Daty na ścianach cel pochodzą z lat 1944-1954, a więc z okresu funkcjonowania aresztu PUBP w Radzyniu. Potwierdza to również porównanie imion i nazwisk utrwalonych na ścianach katowni z wykazem „Członków podziemia antykomunistycznego Ziemi Radzyńskiej, którzy przewinęli się przez areszt PUBP w Radzyniu Podlaskim w latach 1944-1956 (odnotowanych w dokumentacji resortu bezpieczeństwa PRL)”. Siedmiu z nich zostało zidentyfikowanych.

Ocalić od zapomnienia

Do niedawna tylko nieliczni, szczególnie starsi mieszkańcy naszego miasta oraz zainteresowani tematem historycy wiedzieli o areszcie śledczym przy ul. Warszawskiej. Niepozorny budynek znajduje się w zasobach miasta, administruje nim Zakład Gospodarki Lokalowej. Nadal na parterze znajdują się mieszkania socjalne, a dawne cele służą mieszkańcom jako spiżarki i składziki.

W 2007 r. na obiekcie głównym przy ul. Warszawskiej pojawiła się marmurowa tablica upamiętniająca więźniów AK, WiN i NSZ. Na znajdującym się z tylu baraku do lutego bieżącego roku wisiała odrapana tablica informująca jedynie o tym, że w budynku tym znajdowało się wiezienie Gestapo. Na szczęście ostatnio wiele się w tej dziedzinie wydarzyło. Jak informowaliśmy, w przededniu Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych ten relikt czasów komunistycznej propagandy i ukrywania prawdy o czerwonym terrorze zniknął ze ściany budynku przy Warszawskiej 5A, a  w miejsce starej pojawiła się nowa tablica informująca o pełnej prawdzie tego miejsca. Pojawiły się plany stworzenia w tym miejscu Muzeum Żołnierzy Wyklętych, o które upomina się z wielką determinacją Dariusz Magier, a którego sfinansowanie zadeklarował senator Grzegorz Bierecki.

Olbrzymią rolę w odkrywaniu tego miejsca – popularyzowaniu  prawdy o nim odegrywa dr hab. Dariusz Magier,  który podjął się wraz z Pawłem Żochowskim jako fotografem, zbadania i udokumentowania stanu piwnic przy Warszawskiej 5A. W efekcie powstały opracowania „Areszt Urzędu Bezpieczeństwa w Radzyniu Podlaskim: dokumentacja fotograficzno-naukowa” oraz „Godzina cierpienia. Żołnierze podziemia antykomunistycznego w areszcie śledczym Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Radzyniu Podlaskim (1944-1954)”.  Fotografie piwnic, w szczególności  napisów znajdujących się w dawnych celach nr 1  i 6 posłużyły do stworzenia wstrząsającej diaporamy. Materiały te są dostępne na stronach internetowych: http://www.rasil.home.pl/godzina_cierpienia2.pdf oraz http://bbc.mbp.org.pl/Content/8732/areszt_ub_w_radzyniu_podlaskim_2.pdf